Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Wakacji nie będzie

Kawiarnia literacka

Każdy chyba podejmuje jakieś postanowienia, zazwyczaj noworoczne, często na ostrzu kaca, z bąbelkami w głowie, czasem po omacku, na ślepo, z nadzieją, że się uda, i bez wiary w powodzenie.

Nie pamiętam już swoich noworocznych postanowień; od lat niczego nie postanawiam, może tylko: dożyć kolejnego roku, plan maksimum, ambitny.

Pamiętam za to jedno postanowienie z lat wczesnych i peerelowskich. Należę do pokolenia, o którym ktoś złośliwie rzekł, iż jego (tj. pokolenia) spoiwem jest brak „Teleranka” zastąpionego przez generała Jaruzelskiego i stan wojenny. Pamiętam również, że nieobecność „Dobranocki” albo innego programu dla dzieci doprowadzała mnie, dziecko wtedy, do furii. To była furia wsobna, nieuzewnętrzniana. Ta furia wypływała z poczucia głębokiej niesprawiedliwości i – równie bezdennej – bezsilności; niesprawiedliwości, bo uważałem, że dziecko ma prawo do swojej bajki, tak jak dorosły ma prawo do swego dziennika; bezsilności – bo nic nie mogłem zrobić, jeśli nie liczyć jakichś łez w kącie po nieobejrzanym „Wodniku Szuwarku” albo „Bolku i Lolku”.

W takich okolicznościach, okolicznościach od pewnego momentu kolorowych, bowiem w domu pojawił się telewizor Rubin, przysiągłem sobie, że jak już będę duży i dorosły, to nie pozwolę dzieciom odbierać programów, nie zapomnę, że kiedyś byłem mały i cierpiałem. Uważałem również, że o programach dla dzieci powinny decydować dzieci. Dorosłym wara!

Minęło przeszło dwadzieścia lat, świat zmienił się do tego stopnia, że niektórzy traktują generała Jaruzelskiego jako bohatera, stan wojenny jako dziejową konieczność, a telewizja zmieniła się tak bardzo, że w kablówce o każdej porze wybierać można dowolne programy dla dzieci. Wolno rzec, że moje dziecięce marzenie o nieskrępowanym i regularnym dostępie dziecka do „dobranocki” z jednej strony się zdezaktualizowało, z drugiej strony – spełniło.

Polityka 28.2010 (2764) z dnia 10.07.2010; Kultura; s. 56
Oryginalny tytuł tekstu: "Wakacji nie będzie"
Reklama