Książki

Jednoręki ogrodnik

Tymoteusz Karpowicz: jednoręki ogrodnik

Joanna Roszak, W cztery strony naraz - okładka książki o Tymoteuszu Karpowiczu Joanna Roszak, W cztery strony naraz - okładka książki o Tymoteuszu Karpowiczu Wyd. Biuro Literackie / materiały prasowe
Kim był Tymoteusz Karpowicz? Najbardziej radykalnym i tragicznym polskim poetą? Po latach zapomnienia powraca jedna z najważniejszych postaci naszej powojennej literatury.

Karpowicza nie było. Ostatni tom jego wierszy ukazał się w 1999 r., „Słoje zadrzewne”. – W antykwariacie zamiast Karpowicza dostałam Kasprowicza – mówi Joanna Roszak, stypendystka POLITYKI, autorka wydanej właśnie świetnej książki „W cztery strony naraz. Portrety Karpowicza”. Od czasu jego emigracji w 1973 r. w kraju mówiło się o nim coraz mniej, przylgnęła do niego etykietka twórcy trudnego, niezrozumiałego, który sam usunął się w cień. Dopiero po jego śmierci w 2005 r. nazwisko Karpowicza zaczęło pojawiać się częściej, młodzi poeci pisali o nim jako swoim patronie, powstała fundacja jego imienia i ukazały się książki krytyczne. Teraz, pięć lat po śmierci poety, miastu Wrocław udało się zakupić i sprowadzić z Chicago (Karpowicz nie zostawił testamentu) część jego archiwum, zaś wydawnictwo Biuro Literackie planuje edycję jego dzieł zebranych. A dzięki książce Roszak, złożonej z rozmów, poeta ma szansę powrócić w pełni.

Wielu tajemnic Karpowicza prawdopodobnie nigdy nie uda się wyjaśnić. Dlaczego właściwie wyemigrował? W latach 60. był jedną z ważniejszych postaci w świecie literackim. Dlaczego nie wrócił do Polski po śmierci żony? Dlaczego zamilkł? Krążyły rozmaite wersje jego przeszłości. – Chciałam się dowiedzieć, jak było naprawdę – mówi Joanna Roszak. – Samego Karpowicza nie mogłam już zapytać, choćby o to, jak stracił rękę i jak wyglądało jego dzieciństwo na Wileńszczyźnie, więc zaczęłam rozmawiać z ludźmi, którzy go znali. Okazało się, że wersje się wykluczają, różnym osobom mówił co innego. Łączył sprzeczności: był otwarty na innych i jednocześnie skryty, pełen lęków.

Jedni słyszeli od niego, że stracił lewą dłoń w sieczkarni, inni, że ucięły ją płozy pańskich sań.

Polityka 33.2010 (2769) z dnia 14.08.2010; Kultura; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Jednoręki ogrodnik"
Reklama