A także niejednej, o czym niejedna i niejeden jak gdyby nie wie, mimo postępu nauk medycznych tudzież szeroko pojętej humanistyki. No dobra, w humanistyce niemożliwy jest postęp, a nauki medyczne mają na celu wyciąganie pieniędzy od osób chorych i biednych oraz wmawianie choroby zdrowym i bogatym, tak czy inaczej umrzeć młodo lub się zestarzeć, taki mamy wybór, a właściwie to nawet tego wyboru nie mamy, bo zwykle decydują za nas okoliczności, lekarze albo księża. Dlatego najzupełniej zrozumiały jest panujący nam kult młodości, pozwalający zapomnieć o tej przykrej alternatywie, wszystkie ubrania szyte są na młodych, a starzy noszą je, żeby młodziej wyglądać, nie to co kiedyś, kiedy dzieci ubierano w tużurki, niech spoważnieją i wezmą ślub oraz się do roboty.
W dzieciństwie miałem wrażenie, że ludzie zostali stworzeni takimi, jakimi są: starzy jako starzy, dorośli jako dorośli, dzieci jako dzieci. Zapomniałbym o młodzieży, młodzież również została stworzona jako młodzież, tak mi się wydawało, aż w końcu sam co prawda jakby wydoroślałem, ale wciąż jest tak samo: o Mieczysławie Jastrunie mówimy „stary Jastrun”, a jego syn Tomek na wieki pozostanie Tomkiem, choć jest już dziadkiem. Moi koledzy z podstawówki pozostaną małymi urwisami, bo się z nimi nie widuję, koleżanki z liceum to nadal fajne dziewczyny, bo na kolejnych rocznicach matury wyglądamy i zachowujemy się jak za dawnych lat, tylko dorosłym coś się stało, jakoś marnieją w oczach, czyżby się starzeli?
Obok kultu młodości, o którym już wspomniałem i który objawia się doborem modeli do reklam oraz wyborem muzyki w audycjach radiowych, pozostającej muzyką młodzieżową, nawet jeśli pochodzi z otchłani lat 60.