Cytowana formuła w zaskakująco skuteczny sposób uwalnia nas od problematyczności własnego życia, przynajmniej na czas trwania w uszach ostatniego słowa tejże formuły. Skoro wiem, że nic nie wiem, to najwyraźniej, w warunkach wirtualności, kabel mojego komputera podgryzła jakaś mysz. Świadomość własnej niewiedzy, niegdysiejsza kardynalna cnota, jest nam dziś na dobre odebrana. Każdy coś tam wie, coś tam robi, czasami się do tego przyznaje, jak słynna parlamentarzystka poprzedniej kadencji Elżbieta Kruk. Przy czym to, co wiemy, czego możemy się jeszcze dowiedzieć, nijak się ma do głębi wiedzy, jaką swego czasu zajmowali się praprzodkowie dzisiejszych bankrutów z Aten. Dla nich więc i dla nas in spe parę cytatów z książki Rolanda Barthesa zatytułowanej, a jakże, „Roland Barthes”.
Pozycja ta ukazała się w gdańskim wydawnictwie słowo/obraz terytoria. Dla tych czytelników, którym obojętna jest oficyna, ważny natomiast autor, dodam, że to właśnie to wydawnictwo, którym Janusz Palikot chwalił się w przedwyborczej debacie polityków z artystami. Chwalił się zasłużenie. Te miliony złotych, zainwestowane przez Palikota, skutkują między innymi tym, że nie musimy czuć się jak zupełny ciemnogród, że mamy na rynku książki rzeczywiście wybitne. I chyba na tym zasługi Palikota dla narodu się kończą. Wódka bowiem, z którą chyba też ma coś wspólnego, nie pomaga w lekturze, zwłaszcza kogoś takiego jak Barthes. „Biografię ma tylko życie bezproduktywne” – powiada Barthes i od razu dodaje: „Od kiedy produkuję, od kiedy piszę, Tekst (szczęśliwie) wywłaszcza mnie z mojego narracyjnego trwania”.