Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Wyznania mamone

Kawiarnia literacka

Katolicyzm i protestantyzm podzieliły na początku renesansu Europę tak dokładnie, tak się w nasze obyczaje wryły, że kiedy usłyszałem od znajomego Szwajcara, że „kawa jest bardziej protestancka, a herbata katolicka”, w ogóle się nie zdziwiłem.

Łyknąłem tylko ostentacyjnie z filiżanki dumny, że akurat pływa w niej kawa. I mimo że ani po jednej, ani po drugiej stronie barykady nie wierzy się już znowu aż tak bardzo w Boga, dychotomie w zwyczajach pozostały. Można więc snuć niekończące się rozważania i dzielić cały świat na pół.

Skłaniająca do leniuchowania wanna jest więc katolicka, a szybki prysznic o szóstej rano – jako przejaw surowszych obyczajów – protestancki. Oczywiście zimny, a wytrzeć należy się szorstkim ręcznikiem. Białe pieczywo – katolickie, czarne, pełnoziarniste – protestanckie. Proste, skandynawskie wzornictwo kontra ozdobna włoszczyzna. Lewicowy protestantyzm, prawicowy katolicyzm. Surowa Północ, rozleniwione Południe. I ta nieszczęsna Polska, jak zawsze gdzieś w pół drogi. Ani zachodnia, ani wschodnia, zbyt na Południe na Skandynawię, za bardzo na Północ na hiszpańskie rozleniwienie i sjestę włoskich miasteczek.

Trzeba jednak przyznać, że jemy coraz więcej czarnego chleba, a ci, którzy się odchudzają, wiedzą dokładnie, co mam na myśli. Bo wszystko, co modne, napływa ze Skandynawii i tak Polska, nie ruszając się z miejsca, pod wpływem między innymi lektury miliona skandynawskich kryminałów dryfuje niepostrzeżenie na Północ. I dobrze.

Ponieważ jedzenie słodyczy, a już osobliwie pączków jest niesłychanie wprost katolickie, pozwalam sobie na nie tylko raz do roku, na co dzień kontentując się czarnym chlebem. Jeżdżenie na rowerze – a jakże! – czysta Holandia, protestantyzm. Bieganie – też. Winda – katolicyzm, wchodzenie po schodach – pro.

Szymon Hołownia wyznał niedawno, że zaczyna się czas prześladowań katolików w Polsce. Chciałoby się! Katolicy mają to do siebie, że uwielbiają prześladowania, prześladowania są bardziej katolickie od lodów z bitą śmietaną i polewą! Jak bardzo musi męczyć ich ciągłe przebywanie w głównym nurcie, posiadanie absolutnej większości, utożsamianie katolicyzmu z polskością.

Na szczęście znalazł się taki Palikot, który postanowił usunąć krzyż znad pewnych drzwi i oto nareszcie katolicy mogą poczuć się uciskani jak pierwsi chrześcijanie. Oczywiście, wolne żarty. Jeśli ktokolwiek jest tu uciskany, to my, nieszczęśni ateiści. Chrzczono nas bez pytania, bierzmowano bez pytania i pochowają w poświęconej ziemi także bez pytania, a grób ozdobią krzyżem. Do nas też przyjdzie ksiądz po kolędzie i będzie się trzeba przed nim ukrywać, siedzieć ze zgaszonym światłem (jak w katakumbach?). Ale widać już pierwsze oznaki buntu: sukces Palikota, „szatańska” kampania Nergala, czarny chleb na salonach...

Stereotypowy protestant wstaje skoro świt, budzik Ticka z Ikei wyrywa go ze zdrowego snu sprawiedliwego. Bierze szybki, zimny prysznic (trzeba się hartować!) i natychmiast odsłania okna. Okna muszą być odsłonięte! My, uczciwi obywatele, nie mamy tajemnic. Niech widzą ci katolicy, że pracujemy od rana, a nie śpimy do Bóg wie której. Potem śniadanie składające się z musli i czarnego chleba. I do pracy. Pomnażać. Jeszcze kawa, która pozwala spiąć się i zebrać w sobie. W przeciwieństwie do używek o działaniu rozluźniającym (typowych dla Azji) protestancka Europa woli używki, które sprawiają, że „stajemy na nogi”, „spinamy się”, „dostajemy kopa”, a więc używki niezbędne w pracy, gdy robi się nadgodziny i trzeba się doładować.

Wypijamy morze kawy. Palimy papierosy. Natomiast używki, które pracy i skupieniu nie sprzyjają, nie cieszą się u nas dobrą opinią. Nie chcemy się relaksować ani rozluźniać, tylko spinać do roboty. Wieczorem wracamy zmęczeni do naszych nowoczesnych mieszkań i padamy na wersalkę z Ikei, a wypite morze kawy szumi nam w skroniach. Trudno zasnąć, trudno się rozluźnić. Okna można zasłonić, o ile w ogóle ma się zasłony, trzeba jeszcze nastawić budzik na dzień następny, piąta rano.

Nie jestem protestantem. Natychmiast zaczynam zadawać pytania: po co tak pracować? Po co pomnażać, po co ma być jeszcze więcej wszystkiego, skoro wtedy będzie trzeba jeszcze więcej pracować, aby to wszystko utrzymać?

Jakkolwiek wygląda mój stosunek do Boga, w sferze obyczajów jestem absolutnym katolikiem. Śpię bardzo długo. Piję kawę w łóżku. Uwielbiam długo moczyć się (i rozluźniać!) w wannie. Jestem leniwy. Jestem łakomy na słodycze i gdyby nie waga, na pewno pochłaniałbym je w olbrzymich ilościach. Moje obyczaje nie są pod żadnym względem surowe ani północne. Najchętniej bym leżał w betach, jadł jajka kinder niespodzianki i czytał.

W rodzinach protestanckich bardzo szybko wyrzuca się brutalnie dzieci z domu, aby szły „na swoje”, i specjalnie się im nie pomaga. Niech się zahartują. Ja jestem maminsynkiem, który najchętniej całe życie mieszkałby z rodzicami. We Włoszech takich nazywają mamone (w Skandynawii brak nazwy z powodu braku desygnatu). Mamone cały dzień szpanuje na mieście, łazi wystrojony po promenadzie, ale mieszka z mamą i dzięki temu wszystkie pieniądze może wydawać na ciuchy. Jednak mama nie ma z niego specjalnego pożytku: nie wyniesie śmieci, nie zarobi na dom. ­Fellini zrobił kiedyś o takich typach film pt. „Wałkonie”. Fellini, ten piewca i jednocześnie krytyk włoskiego ­katolicyzmu.

Michał Witkowski – postinteligent, pisarz środka i Andrzej Gołota polskiej prozy. Debiutował zbiorem opowiadań „Copyright” (2001 r.), wydał powieści: „Lubiewo” (2005 r.), „Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej” (2007 r.), „Margot” (2009 r.) i zbiór opowiadań „Fototapeta” (2006 r.). Mieszkał w Warszawie, obecnie wrócił na stare śmieci do Wrocławia. Ostatnio wydał kryminał satyryczny „Drwal”.

Polityka 47.2011 (2834) z dnia 16.11.2011; Kultura; s. 87
Oryginalny tytuł tekstu: "Wyznania mamone"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną