Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Nie ma ciszy w bloku

Kawiarnia literacka

Zespół Deuter dawno temu śpiewał, że „nie ma ciszy w bloku”. Bo mąż bije żonę, żona bije dzieci, sąsiad się odlewa i ciągle jakieś głosy wokół.

Czytam dziennik tajemny Mirona Białoszewskiego i tam całe strony o problemie głosów, o zakłócaniu ciszy we własnym mieszkaniu. Histeryczne wołanie o spokój, obsesyjne śledzenie odgłosów innych ludzi w obrębie swojego jestestwa. Szaleństwo kapania wody z kranu, burczenia rury, trzaskania okna na korytarzu. A korytarz, wiadomo, jak to na Chamowie. To jakiś nocny wybieg dla wariata w szlafroku, to dzienna taśma produkująca ludzi. Ludzie ci latają do windy (a ta znowu skrzypi) albo do zsypu (i buch jego klapą, bez końca). Ludzie szurają butami, rozmawiają, kłócą się i słuchają radia. Jak u Deutera: „o piątej rano palą w oknach światła, idą pracować ludzie w wielkich miastach. Jeden przy maszynie, drugi do biura. Ten charczy i spluwa, a tamten znów szura”.

W tym wszystkim mieszka poeta zagubiony, ze wszystkimi nerwami na wierzchu. Leży na łóżku i bierze tabletki uspokajające. Próbuje pisać, ale ciągle musi wstawać i sprawdzać. Noc, cicho. I słyszy „powiew i łomot”. Podejrzewa, że to któreś okno jest niedomknięte. Idzie na dziesiąte piętro. Rzeczywiście, „okno wielkie jak drzwi niedomknięte”. Domyka. Idzie na jedenaste piętro, a tu w awaryjnym korytarzu przeciąg. Sprawdza. Tak. Jedno okno otwarte. Zamyka. Robi się zacisznie, ciepło, burczą transformatory. Wraca do mieszkania i tkwi w pościeli. Znowu pisze.

Ale czasami nie wystarczy domknąć. Na przykład sąsiadka z góry dorabia sobie stemplując koperty. Na nic skargi, na nic wysyłanie Jadwigi Stańczakowej z tomikami dedykowanymi, z kwiatami i tłumaczeniem. Sąsiadka stuka i podbija pieczątki do nieprzytomności. Miron postanawia się wyprowadzić i zamieszkać na jakiś czas w wolnym pokoju u przyjaciół. Nawet za ten krótki wynajem płaci. Czuje się jednak niekomfortowo, nie u siebie. Tymczasowość gryzie i nie pozwala znaleźć spokoju ważnego do pisania. Miron wraca więc na Chamowo i nasłuchuje. Chwilowy spokój. Ale to w dzień, kiedy ludzie w pracy.

Jak tylko robi się ciemno, zespół Deuter opowiada dalej: „a w nocy, gdy cisza wokoło zapada, słychać chroboty, a może ktoś się skrada. Z kranu woda kapie, po ścianach ocieka – nie wiem, czy mam zostać, a może uciekać”. I zaczyna się zabawa w tropienie dźwięków, podsłuchiwanie pod drzwiami sąsiadów, kto to tak się kłóci, komu zostawić na klamce kartkę z prośbą o ciszę. Cisza w deficycie, bo plątanina przypadkowych ludzi osiada na wielkim blokowisku i dostosowuje się do ogólnie panujących zasad, streszczonych na tabliczce wiszącej przy wejściu: „cisza nocna od 22 do 6”. Tylko tyle. Ale co to jest cisza? Delikatne szuranie kapciem czy może przyciszenie telewizora. Przyciszenie „trochę” czy „znacznie”? A co to jest trochę? Nie, to się nie może udać. Żadne słowo nie ma jednej definicji na blokowisku.

Mimo wszystko staramy się jakoś poukładać i nie dać zwariować. Pani od hałaśliwego pieska mówi nam „dzień dobry”, ci z dołu mają wrzeszczące dzieciaki, ale za to zawsze są na zebraniu wspólnoty i nie mają żadnych uwag. Dopiero jak zamkną za sobą drzwi, zostając w królestwie M2, to stają się potworami generującymi Odgłosy. Sączą się one przez stare cegły, ramy H i gruzobeton. Przez farby ścieralne, tapety ozdobione obrazkami, gładź i makatki. Odgłosy przenikające meblościanki niczym laser, przelewające się przez kolanka rur i dopływy zlewowe. Wychylające zza firany, pełzające po rolecie. Wszędzie. Miron siedzi i nasłuchuje, odłożył długopis i trzyma się za skronie. Wiersza nie będzie.

Szczerze mówiąc, już mnie to jego odgłosowanie męczyło w czasie czytania dziennika. To jakaś obsesja, nadwrażliwość na drugiego człowieka. Czemu ten pisarz nie pojedzie gdzieś na wieś, do domku letniskowego, do szałasu. Niech sobie w głuszy pisze, jak mu wszystko przeszkadza. Ale zaraz myślę, to niemożliwe, to pisarz miejski, on musi jeździć tramwajem, kupować ser w nocnym sklepie. Dobrze, rozumiem, że wszyscy naokoło na paluszkach, bo on pisze. Artysta, ech. Mikrofon w uchu.

Sama w nocy słyszę przecież te wszystkie echa spuszczania wody w pionie, pijane otwierania zamków, zamykanie bramy z całej siły i łubudu. Wiatr słyszę wpadający przez szpary plastikowego okna („proszę pani, to jest szczelne, ale bez przesady, pani musi trochę powietrza do domu wpuszczać”). Wiatr łomoczący między wyciągiem w łazience a grzejnikiem. Imprezę z sąsiedniej klatki, basy odbijające się od sufitu do krzywego panelu. Nie mogę usnąć, boli mnie głowa. To do kuchni wstaję napić się wody. To znowu słyszę lodówkę, co ona tak głośno chodzi, czy to tak ma być? Może się zepsuła. Nie, świeci, mrozi, ale może jednak coś naregulować. Ale to rano, jutro. Na razie sen pośród tej kakofonii.

Powinnam czytać więcej książek o medytacji, mniej o neurozach starszych panów mieszkających w mrówkowcach. Bo tak to wieczorem śledzę tylko, że sąsiedzi nad głową w różnych porach biją młotkami, że samoloty warczą, samochody charczą, że trzy godziny trzaskań windą, że szumy. Potem sobie to wyobrażam i sama to słyszę. Próbuję złapać ciszę i ją do siebie przytulić jak maskotkę na złe sny. Zaraz gra Deuter i „leżę w mym bloku na prawym boku, przewracam się na drugi bok. I słyszę jak woda po ścianach ocieka. I nie ma człowieka. Jestem sama”.

Sama w całej gamie odgłosów nie moich, obcych. Sama w hałasie.

Sylwia Chutnik – autorka „Kieszonkowego atlasu kobiet” (Paszport POLITYKI 2008, adaptacja w stołecznym Teatrze Powszechnym), „Dzidzi” (adaptacja w Legnicy) i „Warszawy kobiet”. Działaczka społeczna, felietonistka i przewodniczka miejska po Warszawie. Słucha punk rocka i Hanki Ordonówny. Jak dorośnie, to zostanie Pippi Langstrumpf.

Polityka 19.2012 (2857) z dnia 09.05.2012; Kultura; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Nie ma ciszy w bloku"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną