Książki

Głos z podziemia

Recenzja książki: Zyta Oryszyn, "Ocalenie Atlantydy"

materiały prasowe
Zyta Oryszyn debiutowała, mając za męża sławnego Edwarda Stachurę, jednak jej pisarstwo nie zdradza związków z heroicznym „życiopisaniem” polskiego bitnika.

Chodzą słuchy, że kiedy poecie pociąg obciął cztery palce, ofiarna żona szykowała swoje do podziału. Jako pisarka nie epatuje oddaniem. Próbuje metody wyrażania napięć pomiędzy „krajobrazem wewnętrznym”, najintymniejszymi sferami a rzeczywistością dziejową. Cechująca Oryszyn niezłomność dochodzi do głosu w latach 80., kiedy wycofuje się ze swoimi książkami do podziemia, z którego wychodzi dopiero dziś. Pomieszczona w tym tomie „Madam Franken­sztajn” to zjawiskowa, surowa proza ujawniająca kontrast plastycznego dziewczęcego umysłu z nędzą stalinowskiej Polski. Autorka pisze o beznadziei w sposób emocjonujący, zaskakując czarnym humorem, a nic tu nie jest obliczone na efekt. Podobnie wygląda sytuacja w „Ocaleniu Atlantydy”.

Autorka opisuje sceny rodzajowe z podziemia dosłownego, czyli ze schronu, dalej powojenne formuły zakonspirowania w życiu ciułanym, docierając do podziemia opozycyjnego. I wciąż w ukryciu, ciągła ziemianka! Wynalazkiem autorskim jest czuła odmiana ironii. Dystans odsłania dziewicze stany, na których zasadza się czystej próby niesamowitość. Przesiedleni Słowianie tracą ojcowiznę, żeby odpowiedni kawałek odebrać przesiedlonym Germanom, a u wszystkich ta sama babcia. Mamy tu dziecięce halucynacje po opium podczas bombardowania, koncepcję komunizmu jako odwrotności solipsyzmu (znikasz, kiedy cię widać). Tę książkę należałoby długo kontemplować – autorka poświęciła jej połowę życia.

 

Zyta Oryszyn, Ocalenie Atlantydy, Świat Książki, Warszawa 2012, s. 272

Polityka 50.2012 (2887) z dnia 12.12.2012; Afisz. Premiery; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Głos z podziemia"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną