Mistrz, czyli więzień
Recenzja książki: Michaił i Jelena Bułhakowowie, "Dziennik Mistrza i Małgorzaty"
Autor „Psiego serca” nigdy do ich pisania nie powrócił, namówił jednak do prowadzenia zapisków swą trzecią żonę, Jelenę Siergiejewnę, dzięki czemu tom „Dziennik Mistrza i Małgorzaty” daje niemal kompletny obraz życia wielkiego pisarza. Życie Bułhakowa było zresztą zupełnie niezwykłe. Stalin podziwiał jego sztukę „Dni Turbinów”. Ominęły go czystki 1937 r., nie spotkał go los Mandlesztama czy Pilniaka, choć był przecież białogwardzistą i nigdy nie zniżył się do wychwalania „słońca narodów”. Może to właśnie „Dni Turbinów” sprawiły, że zmarł śmiercią naturalną? W dziennikach autora „Mistrza i Małgorzaty” znajdziemy przede wszystkim porewolucyjną codzienność: wysokie ceny, dokuczliwy głód, problemy z mieszkaniem, rzadziej refleksje na temat polityki. Ciekawsze – ale i zdecydowanie obszerniejsze – są zapiski Jeleny Bułhakow. Dają one świetny wgląd w losy Michaiła, którego bezustannie wodzono za nos. A to zezwalano na granie jego sztuk, a to w ostatniej chwili zostawały objęte zakazem; a to dostawał pozwolenie na wyjazd zagraniczny, a to słuch o paszporcie ginął.
Zapiski Bułhakowów – pięknie wydane i znakomicie opracowane przez Wiktora Łosiewa – nie należą do arcydzieł memuarystyki. Ich waga zasadza się raczej na tym, że stanowią niezwykły dokument zmagań pisarza z systemem. Zmagań heroicznych, bo skazanych z góry na klęskę.
Michaił i Jelena Bułhakowowie, Dziennik Mistrza i Małgorzaty, przeł. Margarita Bartosik, Muza SA, Warszawa 2013, s. 688