Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Wyszedł z domu i nie wrócił

Kawiarnia literacka

Od kiedy pamiętam, fascynowały mnie rozwieszane na dworcach i przystankach ogłoszenia o zaginięciach młodych ludzi.

I choć na stronie fundacji Itaka widać, że giną przedstawiciele wszystkich płci i grup wiekowych, na słupach ogłoszeniowych rzucają się w oczy głównie młodzi. To działa na wyobraźnię. Skoro ktoś wyszedł z domu do kolegi i nie wrócił od lat, to znaczy, że znalazł się w tej szczelinie rzeczywistości, do której zwykły śmiertelnik nie ma wstępu, może co najwyżej podejrzewać, że rzeczywistość zaopatrzona jest w mnóstwo niewidocznych na pierwszy rzut oka drzwi, zakamuflowanych fototapetą przedstawiającą codzienność, jak tło na zdjęciu z ogłoszenia.

Ale my jedziemy do ZUS albo w inne banalne, codzienne miejsce, trzeba zapłacić rachunki, jest zwykły, szary wtorek bez szans na przejaśnienia ani wygraną w totka. Stoimy na przystanku autobusowym. Chwilowo jesteśmy jak oni – w zawieszeniu. Aby oddalić się od smrodzącego petem dziadka, podchodzimy wolno do słupa ogłoszeniowego i widzimy twarz, powiedzmy, 18-latka. Jest to twarz, która jeszcze nie wie, że znajdzie się na ogłoszeniu, twarz kogoś, kto przebywa po naszej stronie rzeczywistości i nie ma pojęcia o istnieniu tajnych drzwi, no chyba że je przeczuwa w takich samych momentach, nudząc się na przystanku. Siedzi na tle komputera i chrupie chipsy, wyrwany z cudownie beztroskiej młodości. Sprawdzamy, jak dawno zaginął. Pół roku temu. Twarz natychmiast się zmienia, zostaje wzięta w cudzysłów, jak reklama biura podróży donikąd, reklama atrakcyjnych cenowo biletów w jedną stronę.

Ubrany był w zieloną kurtkę z kapturem, ciemnogranatowe spodnie od dresu, czarne adidasy z trzema paskami po bokach. Wzrost 176 cm, oczy brązowe. Wracaj, czekamy na ciebie!

Polityka 17-18.2013 (2905) z dnia 23.04.2013; Kultura; s. 121
Oryginalny tytuł tekstu: "Wyszedł z domu i nie wrócił"
Reklama