Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Książki

Oko ośmiornicy

Recenzja książki: Małgorzata Rejmer, "Bukareszt. Kurz i krew"

materiały prasowe
Najnowsza książka nie jest powieścią, tylko wielostronnym i różnorodnym portretem miasta, a właściwie czymś więcej – portretem ludzi zanurzonych w historii.

„Szczelina patrzy na mnie” – to zdanie mogłoby się znaleźć w debiutanckiej powieści Małgorzaty Rejmer „Toksymia” sprzed kilku lat, ale rozpoczyna rozdział o trzęsieniach ziemi w Bukareszcie. Najnowsza książka nie jest powieścią, tylko wielostronnym i różnorodnym portretem miasta, a właściwie czymś więcej – portretem ludzi zanurzonych w historii. Rejmer swobodnie łączy gatunki: reportaż, esej, a nawet rodzaj dramatu – używa tego gatunku, żeby opowiedzieć o egzekucji Ceauşescu. Początek książki jest najmocniejszy: od razu trafiamy w sam środek koszmaru. Niemal w każdej rodzinie powtarza się podobna historia o więzieniach, torturach i prześladowaniach, o jakich nie śniło się u nas (może poza okresem stalinowskim). Rejmer oddaje często głos swoim bohaterom. Opowiadają oni choćby o słynnym dekrecie z 1966 r., w którym Ceauşescu wprowadził zakaz aborcji pod karą więzienia. Pokolenie urodzone w następnych latach mówiło o sobie „dzieci z dekretu”. Wielu z nich wyszło na ulice w grudniu 1989 r., kiedy wybuchła rewolucja.

Rejmer przygląda się dwuznacznemu stosunkowi Rumunów do przeszłości i do samej egzekucji, bada traumę, która nie została przepracowana. Jej bohaterowie mówią o społeczeństwie milczenia, przywykłym do terroru, o eposie „Jagniątko”, który dla wielu leży u podstaw narodowej świadomości. Inni przywołują historię buntów: upokorzenia doprowadzały do wybuchów. Książka Rejmer jest jak sonda zapuszczona głęboko w to miasto. Okazuje się, że autorka potrafi czasem znaleźć nazwę, która trafia w sedno, tak jak w rozdziale o pałacu dyktatora, czyli Domu Ludu. Ten twór naznaczony traumą i krwią, jak piramidy faraonów, nie ma dziś swojej nieoficjalnej nazwy. Rejmer pisze o nim „ośmiornica”. Jeden z rozdziałów miał być poświęcony pięknu miasta. I wyszedł najkrótszy, niepełny. Nie szkodzi. Czytelnik, który patrzy oczami Rejmer, i tak zarazi się jej fascynacją miastem, krajem, a nawet językiem, w którym przekleństwa przypominają poematy.

 

Małgorzata Rejmer, Bukareszt. Kurz i krew, Czarne, Wołowiec 2013, s. 270

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 40.2013 (2927) z dnia 01.10.2013; Afisz. Premiery; s. 70
Oryginalny tytuł tekstu: "Oko ośmiornicy"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną