– Hej, cicho bądź!
– Kto to?
– Zamknij się wreszcie! Wszystkich obudziłaś!
– Trzymałam ją.
– Co takiego?
– Na skale. Siedziałyśmy tam razem.
– O jakiej skale gadasz? Daj ludziom spać.
– Nagle wypadła mi z rąk.
– Woła coś, śpiewa.
– Przecież spałam.
– I krzyczałaś!
– Puściła moją rękę i spadła.
– Przestań, śpij wreszcie.
– Zapal światło.
– Zwariowałaś?
– Zapomniałam.
– Zabiją nas, jak zapalimy.
– Czekaj.
– Co?
– Śpiewałam coś?
– Śpiewałaś, krzyczałaś, wszystko naraz. A teraz cicho.
– Co takiego śpiewałam?
– Co śpiewałaś?!
– No, co śpiewałam przez sen?
– Skąd mam wiedzieć? Same wrzaski. To właśnie śpiewałaś. Co śpiewałam, co śpiewałam…
– Przecież sam mówiłeś, że śpiewałam.
– To była jakby piosenka bez… no dobra, sam nie wiem.
– Nie zapamiętałeś?
– Zbzikowałaś? Ledwo żyję.
– A kto ty jesteś?