Książki

Depresja nad Wisłą

Recenzja książki: Marcin Kołodziejczyk, „Dysforia. Przypadki mieszczan polskich”

materiały prasowe
Książka śmiało przekracza granice między reportażem a fikcją literacką.

Mieszczaństwo nie ma szczęścia do Polski. Najpierw przez lata twierdzono, że go nie ma, chociaż było, przetrzebione przez wojnę, udręczone peerelowską urawniłowką. Potem stało się wielkim mirażem transformacji. Kiedy jednak nowi mieszczanie, owa wyśniona klasa średnia, nabrali kredytów, zaczęli się tłumnie sprowadzać na deweloperskie osiedla i harować w biurach od świtu do nocy, okazało się, że Polska ich szczerze nienawidzi. A nawet więcej – że nienawidzą sami siebie: słoików, lemingów, ścigających się szczurów. Ale przyznać się do własnego nieszczęścia nie można, bo w tym świeżo zaprojektowanym świecie każda słabość będzie bezlitośnie wykorzystana. Rewelacyjna „Dysforia” (czyli przeciwieństwo euforii) Marcina Kołodziejczyka śmiało przekracza granice między reportażem a fikcją literacką. I jest to, by tak rzec, proza pisana uchem: wrażliwa nie tylko na ludzkie losy, lecz także na osobliwą polszczyznę bohaterów tych opowiadań – przełamaną korporacyjnym żargonem, telewizyjnym i reklamowym ględzeniem, bezlitosną mową pogardy. Kołodziejczyk ponadto zderza nowe ze starym. Słuchamy więc staruszek, którym z ciekawych spraw w życiu przytrafiło się jedynie powstanie warszawskie, peryferyjnej żulerii wylegującej się w parku po paru piwach, a w chwilę później przenosimy się w świat rozedrganych ludzi sukcesu. Wszystkie te historie układają się w opowieść o niedokończonej modernizacji, o której jedno wiadomo: że już nigdy dokończona nie będzie, zabrakło siły, pieniędzy, dzieci i wiary. W kolejce do walki o rząd dusz stoją już populiści i niecierpliwie przebierają nogami, mają bowiem w ofercie znakomity towar – nadzieję.

Marcin Kołodziejczyk, Dysforia. Przypadki mieszczan polskich, Wielka Litera, Warszawa 2015, s. 288

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 21.2015 (3010) z dnia 19.05.2015; Afisz. Premiery; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Depresja nad Wisłą"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Między sobą żartują: „Jak poznać biegacza? Sam ci o tym powie”. To już cała subkultura

Strava zastąpiła mi Instagram – wyjaśnia Michał. – Wrzucam tam zdjęcia z biegania: jakiś widoczek, zdjęcie butów, zmęczona twarz, kawka po bieganiu, same istotne rzeczy.

Norbert Frątczak
12.01.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną