Gdzieś pomiędzy „Ulissesem” a „Finneganów Trenem” powstały te drobne teksty Joyce’a. On sam ich nie zebrał w jednym tomie, tylko publikował pojedynczo w czasopismach. A „Hotel Finna” wymyślił po jego śmierci badacz Danis Rose. Te tekściki są pomostem pomiędzy „Ulissesem” a „Finneganami” i część z nich wręcz Joyce włączył później do „Trenu”. Warto je jednak czytać osobno, jako skrzące się miniatury, w których nieustannie jesteśmy zaskakiwani brzmieniem i wyglądem słów: „Wniosła bowiem z jego facecji, że jest dożywotnim jej miłojeńcem”, który to w dodatku może ją „zlustrować miłośnie sinobitym spojrzeniem”. Słowa wchodzą tu w rozmaite związki, miewają niespodziewane przygody miłosne, w wyniku których powstają nowe, ciekawie brzmiące twory. Znakomity tłumacz Jerzy Jarniewicz nazywa te miniatury wycieczkami po historii i mitologii Irlandii, wśród bohaterów jest św. Patryk, św. Kevin – pustelnik i asceta z jaskini.
James Joyce, Hotel Finna, przekład i posłowie: Jerzy Jarniewicz, W.A.B., Warszawa 2015, s. 96