W pociągu do Petersburga (wówczas Leningradu) narrator „Lata w Baden” wyjmuje „Dziennik” Anny Grigoriewny Dostojewskiej. Jedzie do miasta swego mistrza Fiodora Michajłowicza, by raz jeszcze rzucić okiem na ulice, którymi przechadzał się autor „Braci Karamazow”, i zajrzeć do jego mieszkania. Wspomnienia drugiej żony Dostojewskiego powodują narracyjną powódź, w której przeszłość przenika się z teraźniejszością, a sowiecki krajobraz kontrastuje z blichtrem XIX-wiecznych kasyn (i XIX-wieczną egzaltacją). Leonid Cypkin wrzuca czytelnika w prozę-lawinę, w której płyną wielcy rosyjscy pisarze (Puszkin, Turgieniew, Sołżenicyn) i pędzą precyzyjne, natrętnie powracające frazy. Powieść pochłania się z zachwytem, szczególnie fragmenty poświęcone umierającemu Fiodorowi czy szaleńczej, wycieńczającej grze w badeńskich kasynach. Dzieła Cypkina za jego życia nie były znane, autora kojarzono wyłącznie z medycyną, był bowiem cenionym lekarzem i pracownikiem naukowym. „Lato w Baden” zaczęło ukazywać się w prasie w odcinkach tuż przed jego śmiercią. Cypkin nie doczekał sukcesu, który w dużej mierze jest zasługą Susan Sontag. Bez amerykańskiej eseistki twórczość Rosjanina pewnie by przepadła, zresztą z wielką stratą dla czytelników, bo „Lato w Baden” to jedna z piękniejszych XX-wiecznych opowieści o trudnej miłości małżeńskiej i zarazem jeden ze wspanialszych hołdów złożonych pisarzowi przez drugiego pisarza.
Leonid Cypkin, Lato w Baden, przeł. Robert Papieski, Zeszyty Literackie, Warszawa 2015, s. 160