Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Lęk budzi demony

Recenzja książki: James Ellroy, „Perfidia”

materiały prasowe
Znakomite dialogi, ostre puenty. Blisko 900 stron o tym, jak zarządzać strachem, robić krociowe interesy kosztem ofiar, bezkarnie odbierać życie i pogrążać się w odmętach szaleństwa.

Chociaż Skandynawowie bombardują nas swoimi opowieściami o zbrodni, nie powinniśmy zapominać, że to Amerykanie wymyślili czarny kryminał. Nie uczynił tego wprawdzie osobiście James Ellroy, nie on też stworzył mroczny wizerunek Los Angeles, ale w ostatnich dekadach nie było chyba bardziej wpływowego – a zarazem niepowtarzalnego – twórcy prozy kryminalnej.

Ellroy ma naturalnie swoje własne zasługi: w jego niebywale złożonych fabułach, brawurowo łączących fakty i fikcję, a osadzonych w złotych latach powojennej prosperity, dokonuje się konsekwentna dekonstrukcja amerykańskich mitów. Nie musimy się martwić, że pozytywny bohater zginie w ostatniej scenie, bo ta wersja historii nie przewiduje pozytywnych bohaterów. Wszyscy są umoczeni – chciwi, skorumpowani, grzeszni albo po prostu stuknięci.

James Ellroy, Perfidia, przeł. Zbigniew Kościuk, Sonia Draga, Katowice 2015, s. 880

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 44.2015 (3033) z dnia 27.10.2015; Afisz. Premiery; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Lęk budzi demony"
Reklama