Po intrygującym debiucie, czyli powieści „Mięso”, Dominika Dymińska powraca poematem. „Danke” jest oskarżeniem warszawki i traktatem o koszmarnym świecie: tzw. środowisko to banda egotyków, „cywilizacja afteru”, która imprezowanie nazywa pracą. Autorka ma talent do ironicznych bon motów: „Każdy ma jakiś defekt, a niektórzy mają więcej”, „Co jeszcze dla ciebie mogę zrobić źle?”. Problem w tym, że fragmenty udane i ironiczne – takie jak przewodnik po produktach wskazanych dla bulimiczek (dlaczego fast foody się nie nadają) – mieszają się z banalnymi sądami na każdy temat. Dymińska, jak potwierdzają wywiady, wkracza na teren narkomiasta, jakby był on w literaturze zupełnie dziewiczy. A tu nawet całkiem niedawno w prozie Jakub Żulczyk czy Patrycja Pustkowiak to miasto-potwora zgrabnie opisali.
Dominika Dymińska, Danke, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2016, s. 177