Nie tylko dla palaczy
Recenzja książki: Julio Ramón Ribeyro, „Słowo niemowy. Wybór opowiadań”
W Peru jest równie znany jak Vargas Llosa. Na świecie też tak powinno być, ale nie jest. Może dlatego, że Ribeyro był (zmarł w 1994 r.) głównie autorem opowiadań, a tego gatunku wydawcy zanadto nie cenią. Tymczasem „Słowo niemowy” – pierwszy po polsku wybór, który przygotował Tomasz Pindel – jest zachwycające i różnorodne. Są tu opowiadania z całego życia i już te pierwsze, z lat 50., przykuwają uwagę przede wszystkim wrażliwością spojrzenia. To historie dziewczyn, które zdają sobie sprawę, że muszą wydać się za mąż albo chociaż być utrzymankami, że nie ma przed nimi innej przyszłości. Ribeyro, jak pisał, chciał oddać głos tym, którzy zwykle go nie mają: biedakom, urzędnikom, ludziom samotnym, upokorzonym i zbuntowanym.
Jednocześnie w tych opowiadaniach nie czuć zupełnie ideologicznego założenia, przeciwnie, uderza raczej formalna maestria i prostota. I powinowactwo z klasycznymi, XIX-wiecznymi pisarzami, choćby z Maupassantem. Zwłaszcza widać to w opowiadaniach o mieszkańcach kamienicy, którzy nawzajem się obserwują, czasem tak się nienawidzą, że nie mogą bez siebie żyć. Są tu też historie autobiograficzne, jak niezwykle zabawne „Tylko dla palaczy” – opowiadanie o życiu z papierosami, o tym choćby, ile paczek można dostać za tomy Balzaka czy Flauberta. U Ribeyro literatura nie ma mocy zmieniania świata, może za to przedłużać życie zapomnianych ludzi. Nie na zawsze, nie łudźmy się, bo „książki i to, co w nich zawarte, też przeminą, jak ci, co odeszli”. Ribeyrę chciałoby się koniecznie przed zapomnieniem i przemijaniem ocalić.
Julio Ramón Ribeyro, Słowo niemowy. Wybór opowiadań, przeł. Tomasz Pindel i Nina Pluta, Universitas, Kraków 2016, s. 421