Nowa książka Marcina Świetlickiego jest zimna, ponura i świetna. Zimna, bo zima, styczeń, potem kolejne miesiące. Ale to „nie jest dzienniczek, pamiętniczek” i są to wiersze, choć wyglądają jak małe prozy. To zapis wejścia w ciemność, bo już nie tylko „złe mi się śni”, ale „dzieje się niedobre”. Bohater Świetlickiego broni się ironią, można „to złe” wyśmiać, stanąć naprzeciwko jakiejś zbiorowości i pokazać, że jest się odrębnym. Tak było zawsze u Świetlickiego: „Fochy co do Ojczyzny. Wiadomo”.
Ironia jest skuteczna, bo można nią przyszpilać, jak w tekście „Drobna zmiana”. Otóż ta drobna zmiana polega na tym, że zamiast kawiarni, gdzie spotykali się polscy i żydowski artyści, powstał sklep z militariami.
Marcin Świetlicki, Drobna zmiana, Wydawnictwo a5, Kraków 2016, s. 111