Książka Sylwii Chutnik to kolejna powieść z serii, w której popularni pisarze (do tej pory m.in. Łukasz Orbitowski i Hubert Klimko-Dobrzaniecki) tworzą fabularne historie na kanwie głośnych spraw kryminalnych. W zamyśle wydawcy mają to być „powieści dokumentalne” wzorowane na słynnej „Z zimną krwią” Trumana Capote’a. W „Smutku cinkciarza” Chutnik odchodzi dość daleko od tego wzoru. Na dobrą sprawę podobny jest jedynie punkt wyjścia, czyli tajemnicze morderstwo. Autorka sięga do głośnej sprawy sprzed 30 lat, gdy w Sopocie uduszony został cinkciarz Wiesław R. Sprawcy nie wykryto, choć wszystkie poszlaki wskazywały na to, że mordercą był syn ofiary. W ubiegłym roku sprawę umorzono.
Chutnik traktuje intrygę pretekstowo. Bardziej interesuje ją portret psychologiczny bohaterów – nie tylko sprawcy i ofiary, ale, jeśli można tak powiedzieć, całego społeczeństwa. Najważniejsze jest tu uchwycenie atmosfery lat 80. Akcja została przeniesiona do Warszawy, Wiesiek stał się chłopakiem z Marymontu, a Chutnik świetnie prowadzi czytelnika w rytm ówczesnych szlagierów przez błyszczący świat luksusu na miarę PRL. Barwne opowieści z półświatka składają się na miejską legendę, stając się nieledwie bajką. Znamy ten ton z poprzednich powieści Chutnik, które dotykały ważnych jednostkowych problemów. W „Smutku cinkciarza” jest podobnie, gdy autorka nadaje bohaterowi rys tragiczny. Tytułowy smutek, ledwo zauważalny pomiędzy nieustannymi odblaskami dyskotekowej kuli, wybrzmi donośnie w okrutnym finale tej dobrej, nieoczywistej powieści.
Sylwia Chutnik, Smutek cinkciarza, Od Deski Do Deski, Warszawa 2016, s. 224