Jak to na wojnie bywa, bohaterowie rzadko czują, że są ze sobą na przewidywalnych zasadach. Pięć miesięcy po ślubie mąż-rekrut został osadzony w obozie pracy na północy Szwecji na czas nieokreślony za uczestnictwo w buncie przeciwko sympatyzującemu z nazistami kapitanowi jednostki. A żona w trudnej sytuacji zawiodła zaufanie: osadzonego oraz swojej kochanki Violi – krezuski podnoszącej sobie ciśnienie szpiegowaniem na szkodę Szwecji. Są tu elementy ciekawe, np. gdy Bennett zestawia miłosno-szpiegowski stereotyp z opisami wewnętrznych kalkulacji kochanków. Zamiast otwartej rozmowy bliscy ludzie w niepewnych czasach wyciągają wnioski z odszyfrowywanych wiadomości, śledzenia innych w zaciemnionych ulicach czy z utrzymujących się w wymiętej pościeli obcych zapachów perfum lub dymu z fajki. Ich podejrzenia są opisane w inteligentny sposób i ładnym językiem. Niestety, tak przekonującego poziomu opisu kryzysu komunikacji autorka nie potrafiła utrzymać do końca, podobnie jak pełnej kontroli nad wszystkimi wątkami. Jednak pierwsze 300 stron to solidna rozrywka.
Marie Bennett, Hotel Angleterre, przeł. Dominika Górecka, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2017, s. 608