Fedor – to przydomek Jerzego Fedorowicza, aktora, reżysera, polityka (obecnie senatora PO). Z okazji pewnego „ważnego zdarzenia w historii polskiego teatru” (jak sam pisze) udało mu się zaprosić w zeszłym roku do krakowskiej restauracji Loża żyjących kolegów i koleżanki, którzy wraz z nim zaczęli w 1965 r. studia aktorskie w krakowskiej PWST. To właśnie było to ważne zdarzenie, a Fedor był pierwszym starostą tej „stremowanej grupy dziewcząt i chłopców”. Po czterech latach ruszyli w zawodową drogę, a po 50 latach od tamtego momentu dzielą się z Fedorowiczem swymi wspomnieniami, doświadczeniami i refleksjami. Ponieważ chemia między tą dwudziestką – na wymienianie znakomitych nazwisk zbyt mało tu miejsca – a Fedorem jest doskonała, rozmowy złożyły się na księgę, której miłośnicy teatru nie tylko krakowskiego nie mogą nie docenić. Tyle w niej humoru, pysznych, a też i przaśnych kawałów i anegdot. Tak przejmująco miesza się w niej życie prywatne i polityka, historia teatru i kultury z historią narodową. Mało w niej artystycznej minoderii, dużo więcej pozytywnych emocji. No i dużo fajnych zdjęć, a także kopalnia informacji dla teatrologów i teatromanów. Choć bohaterowie są już w wieku zasłużonym, młodzi adepci sztuki aktorskiej mogą się od nich mnóstwo dowiedzieć i skonfrontować z wyzwaniami stającymi przed ich pokoleniem. Zresztą wielu gości Fedora nadal pracuje i bynajmniej nie zadzierają nosa. Ten zawód, jak mało który, jest przecież międzypokoleniowy. I czuły na otaczającą rzeczywistość. Czy to stan wojenny, czy „dobra zmiana”, teatr pracuje całodobowo.
Jerzy Fedorowicz, Absolwenci, Burda Książki, Warszawa 2017, s. 351