Jak najsłuszniej. „Legenda” jest zbiorem opowiadań, a raczej wariacji na ten sam temat. W centrum tych historii zawsze stoi Roy, kilku- albo nastoletni chłopak łowiący ryby albo wpatrzony w akwaria, sprawnie władający bronią, uwikłany w rodzinne relacje. Szczególna więź łączy go z ojcem, który w każdym z opowiadań jest trochę nieudacznikiem, eskapistą, łka przed snem, bywa porywczy i ponosi go wyobraźnia. Ale że „upór czasami rekompensuje brak wyobraźni”, to realizuje różne dziwne pomysły. Jednym z nich jest roczna przeprowadzka na niemal bezludną wyspę z zamiarem przetrwania i nawiązania z synem jakiejś nowej nici porozumienia (najdłuższe w zbiorze opowiadanie „Wyspa Sukkwan”). Ciekawe są też relacje Roya z matką, zmieniającą partnerów zależnie od nastroju (znakomita „Legenda o dobrych ludziach”), z macochą, ale i samym sobą. „Później wszystko staje się zbyt skomplikowane, żeby o tym opowiadać. Gdzieś tam są wina i rozwód, i pieniądze, i urząd skarbowy, i wszystko to poszło do diabła” – peroruje ojciec w jednym z opowiadań, oddając istotę wszystkich sześciu. Bo właśnie o tym są te historie, nawiązujące do rzeczywistych doświadczeń pisarza (jego ojciec popełnił samobójstwo, ten motyw też się tu pojawia): o rodzinie, jej rozkładzie i sile.
David Vann, Legenda o samobójstwie, przeł. Dobromiła Jankowska, Wydawnictwo Pauza, Warszawa 2018, s. 256