Tak było w przypadku tajemnicy związanej z wujem autorki, oficerem Ignacym Raczkowskim, zwanym Rakiem. Porządkując rodzinne archiwum, Szejnert zauważyła, że o tym żołnierzu carskiej artylerii, późniejszym oficerze Wojska Polskiego, przestało się w domu mówić wraz z 1939 r. Zaciekawiona tym faktem odkryła, że w 1943 r. Rak został pochowany na cmentarzu w Rothesay na niewielkiej wyspie Bute leżącej u brzegów Szkocji. O tym też się w rodzinie milczało. Podjęte poszukiwania pozwoliły ustalić, że rodzinna cisza nad grobem związana jest z niechlubnym epizodem drugiej wojny światowej.
Rak był jednym z kilkuset sanacyjnych oficerów przetrzymywanych w obozie prowadzonym na angielskiej wysepce przez polskie władze wojskowe. Człowiekiem odpowiedzialnym za zesłanie oficerów był żarliwy antypiłsudczyk gen. Izydor Modelski. Co ciekawe, Modelski był mężem siostrzenicy dziadka Małgorzaty Szejnert. Przekopując się przez wojskowe archiwa oraz odwiedzając Bute, autorka mozolnie odkrywa prawdę o obozie w Rothesay. Wojna toczyła się daleko od nich. I to była ich największa porażka. Dziś o Polakach na Bute niemal nikt już nie pamięta. Szejnert doskonale wie, co jest najlepszym kontrapunktem dla patosu oficerskich dylematów. Reporterskie mistrzostwo poznaje się nie tylko po zajmującym temacie, ale też intrygujących, choć pozornie nieefektownych szczegółach, przerwach na oddech, po nagłych błyskach, olśnieniach. „Wyspa Węży” jest ich pełna.
Małgorzata Szejnert, Wyspa Węży, Znak, Kraków 2018, s. 400