Książki

Wszystko ma swój koniec

Recenzja książki: Katarzyna Bonda, „Czerwony pająk”

materiały prasowe
W ostatnim tomie „tetralogii żywiołów Saszy Załuskiej” wszystko miało się wyjaśnić. Niestety, nic się nie wyjaśnia – albo, można powiedzieć, że wyjaśnia kilka razy i nic się ze sobą nie zgadza, a co gorsza także z poprzednimi częściami cyklu.

Każda z tych książek jest przegadana, ale z poprzednich tomów coś jednak zostaje: z „Pochłaniacza” piętrowa historia romansowo-kryminalna, z „Okularnika” uczciwa opowieść o pogromie dokonanym przez ludzi Romualda Rajsa „Burego” (ta historia zresztą dotyczy rodziny Bondy), z „Lampionów” – koloryt lokalny Łodzi. Z „Czerwonego pająka” pozostanie jedynie popularna wśród prawicy teoria spiskowa, a nawet dwie: jedna o ścisłym powiązaniu gangsterów, esbeków, policji i polityków, druga – że to CIA z Rosją wybrały nam władze III RP, w tym prezydenta-figuranta. Ten widoczny ukłon w stronę tzw. dobrej zmiany jest lekko przełamany paroma mrugnięciami w stronę niekochających jej, np. określeniem obecnych władz jako fanatycznych lub finałowym skorumpowaniem „niepokornego” dziennikarza (który oczywiście wcześniej wierzył w zamach w Smoleńsku i w agenta Bolka). Największy grzech autorki dotyczy jednak spójności finału z całością cyklu. Rewelacje na temat głównej bohaterki kłócą się całkowicie z jej opisem z pierwszego tomu. Nawet ojciec Załuski w każdej z książek ma inne imię. Tytułowy „Pochłaniacz” w pierwszej części jest przedmiotem, w finałowej pseudonimem gangstera-agenta. To tylko parę z wielu niezgodności, które wskazują na to, że autorka, pisząc finał, nie zaglądała do poprzednich części, co świadczy chyba o braku szacunku dla inteligencji czytelników.

Katarzyna Bonda, Czerwony pająk, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2018, s. 816

Książka do kupienia w sklepie internetowym Polityki.

Polityka 24.2018 (3164) z dnia 12.06.2018; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Wszystko ma swój koniec"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną