Książki

Antenaci idą po nas

Recenzja książki: Jacek Dehnel, „Ale z naszymi umarłymi”

materiały prasowe
Wątek z zombiakami rozwija się z humorem i dawką grozy, ale nie jest to powieść bez wad.

Tytuł pochodzi od słynnego zdania Marii Janion, które stało się też tytułem jej tomu esejów z 2001 r.: „Do Europy tak, ale z naszymi umarłymi”. U Dehnela „nasi umarli” to po prostu żywe trupy, zombie. Ich patronem jest Piotr Skarga pochowany w letargu, który, jak głosi wieść, obudził się w trumnie. Dehnel pokazuje podbicie Europy przez polskie wartości dosłownie – wysyła do niej umarlaków, którzy gryzą najpierw tylko cudzoziemców, a potem jednak już wszystkich, nawet nas, Polaków. Zabawny jest początek, kiedy okazuje się, że ożywające zombie to przecież mniejszość, którą należy chronić – nie żadne umarlaki, tylko „antenaci”, przodkowie, którzy wstali z grobów, by nieść polską chwałę. Kiedy te rzesze w końcu uruchamiają zagładę świata, prezydent ogłasza, że władze traktują tę „sytuację jako problem z pogranicza nielegalnej emigracji i metafizyki”.

Jacek Dehnel, Ale z naszymi umarłymi, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019, s. 320

Polityka 25.2019 (3215) z dnia 17.06.2019; Afisz. Premiery; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Antenaci idą po nas"
Reklama