Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Dziennik użytkownika przestrzeni

Recenzja książki: Georges Perec, „Przestrzenie”

materiały prasowe
Ta książka, uznawana za jedną z najbardziej pogodnych i figlarnych w dorobku Pereca, ukazała się w 1974 r., cztery lata przed monumentalnym dziełem „Życie. Instrukcja obsługi”.

Ale w polskim wydaniu dostajemy ją dopiero teraz. Znajdziemy w niej mnóstwo wspaniałości i typowych dla autora katalogów. Perec zastanawia się nad przestrzenią, którą zamieszkujemy: od łóżka przez budynki, aż po miasta i kraje. Ale zaczyna od samej czynności pisania, czyli od zamieszkiwania na kartce. Tworzenia akapitów czy stawiania przypisów, nawet tam, gdzie autor nie miał nic szczególnego do uściślenia. Perec w wielu swoich książkach opisywał to, czego zwykle nie zauważamy, codzienne czynności. Co właściwie robimy, kiedy jedziemy metrem? Tu wychodzi z założenia, że to, co „nazywamy codziennością, nie jest rzeczą oczywistą, raczej mętną: formą ślepoty, rodzajem znieczulenia”. I ktoś taki jak on, czyli użytkownik przestrzeni, może się z tej rutyny i ślepoty wyzwalać, patrząc i zapisując to, co najbanalniejsze. Chodzi o to, żeby wręcz wziąć pod opiekę te kawałki przestrzeni. Stąd różne ćwiczenia i zadania, które sobie zadaje: „Pisać: próbować zatrzymać coś w najdrobniejszych szczegółach, (…) wyrwać kilka wymiernych okruchów pustce”. Czytając Pereca, chce się samemu tworzyć takie dziennikowe katalogi. Tylko co my właściwie dziś zamieszkujemy? Tak jak Perec swoją kartkę papieru: ekran, pliki czy chmurę?

Georges Perec, Przestrzenie, przeł. Agnieszka Daniłowicz-Grudzińska, Lokator, Kraków 2019, s. 192

Polityka 45.2019 (3235) z dnia 05.11.2019; Afisz. Premiery; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Dziennik użytkownika przestrzeni"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

Kraj

Paweł Śpiewak nie żyje. Oto jego tekst „Partie mało warte” z ostatniego numeru „Polityki”

Od polityki trzymałem się przez lata na dystans, ale mimo to zanurzyłem się w niej na dwa lata – na szczęście tylko dwa – zasiadając w okrągłej sali sejmowej, i czułem, z powodu stałej i mocnej klimatyzacji, wszechogarniający chłód. Chłód szedł z wywietrzników, ale i od towarzystwa – napisał prof. Paweł Śpiewak w poniższym tekście, który sam uznał jako szczególne podsumowanie swojej działalności politycznej. Prof. Śpiewak zmarł 30 marca w Warszawie.

Paweł Śpiewak
28.03.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną