Wznowiona właśnie powieść Zyty Oryszyn z 1970 r. jest debiutem na miarę „Nagiego sadu” Myśliwskiego. A czytana dziś okazuje się mocną kobiecą przeciwwagą dla męskich opowieści z nurtu chłopskiego. I ważne, żeby pamiętać o tej znakomitej pisarce nie tylko w kontekście jej związku ze Stachurą. Cała ta historia toczy się wokół spraw rodzenia i usuwania ciąży, i także patriarchalnego porządku wsi, który zostaje zaburzony. Od samego początku wchodzimy w język: mięsisty, gęsty, intensywny, tak jak w opisach ciała Marychny, na którą patrzy Sawka: „Pot Marychny czerwonej na twarzy w czerwonej sukience, z czerwonymi obrzękłymi nogami. Rozsiadłej wśród wiśni pachnących jak ona – ostro zjadliwie; pocących się jak ona – przemożnie, zawrotnie”.
Zyta Oryszyn, Najada, Wydawnictwo Drzazgi, Czersk 2021, s. 178