Widok z tylnego siedzenia
Recenzja książki: Joanna Mokosa-Rykalska, Matka siedzi z tyłu. Opowieści z d*** wzięte
Siedzenie z tyłu w samochodzie to świetna metafora losu matki. Wszystkie przecież w gruncie rzeczy siedzimy na tylnym siedzeniu: trzymając tam – jak pisał ładnie Sándor Márai w swoim dzienniku – „linię życia prosto”. Poza tym tak podróżują matki, i nie jest to jedynie metafora – nie widząc na rodzinnych wakacjach drogi, pięknych widoków, tylko zabezpieczając tę drogę. I Joanna Mokosa-Rykalska, twórczyni bloga „Matka siedzi z tyłu”, postanowiła o tym napisać książkę. To, co jednak wychodzi w facebookowych postach – czyli riposty, dowcipne porównania, strzelające jak zozole na podniebieniu widoczki z życia warszawskich familii – nie utrzymuje swego kształtu w starciu z regułami pełnej narracji, której wymaga książka. Niektóre z tych krótkich scen ma się ochotę zapamiętać, przekazać dalej: „Rozsiadłyśmy się wygodnie na kanapie u Mańki. Na stole stały pyszne przekąski, czipsy, popcorn i wszystko to, na co nie powinno się nawet patrzeć. Wszystkie rzeczy kaloryczne i niezdrowe, aż miałam ochotę się nimi ponacierać w ramach oswojenia wroga”. To, co udało się kiedyś np. Małgorzacie Łukowiak w „niepowieści” „Projekt Matka”, Joannie Mokosie-Rylskiej, niestety, nie do końca wyszło.
Joanna Mokosa-Rykalska, Matka siedzi z tyłu. Opowieści z d*** wzięte, Wielka Litera, Warszawa 2021, s. 359