Asturias został pierwszym noblistą z Ameryki Łacińskiej w 1967 r., ale ta najbardziej znana powieść gwatemalskiego pisarza powstała dużo wcześniej. Napisał ją już w latach 30., zainspirowany dyktaturą Manuela Estrady Cabrery. Ukazała się w Meksyku w 1946 r., ale zauważono ją dopiero po publikacji w Argentynie dwa lata później. W swoim życiu Asturias bywał wygnańcem, więźniem, ale też dyplomatą kolejnego niechlubnego rządu Gwatemali, a oprócz Nobla dostał Leninowską Nagrodę Pokoju za opis wyzysku rdzenniej ludności. Jego sława trwała krótko. W Polsce nie był popularny, w serii Proza Iberoamerykańska zabrakło „Pana Prezydenta”, najważniejszej latynoamerykańskiej powieści o dyktaturze, którą teraz dostajemy w brawurowym przekładzie. A jest to książka niezwykła. Już od pierwszych zdań: „Płońże, łuno ałunowa! Płońże, płoń, ałunie! Bim – bam!” wchodzimy w świat ciemny i groteskowy.
Miguel Ángel Asturias, Pan Prezydent, przeł. Kacper Szpyrka, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2025, s. 408