Wydany na wiosnę „Pijaczek” Macieja Sieńczyka dopiero na jesieni został szerzej odkryty. Niektóre książki żyją krótko, ale to na szczęście przypadek odwrotny. Sieńczyk, znakomity autor komiksów, był nominowany do nagrody Nike za „Przygody na bezludnej wyspie” i został laureatem Nagrody Literackiej m.st. Warszawy za „Spotkanie po latach”. I w tej powieści znajdziemy elementy groteski, przewrotnego humoru i paradoksalnej wyobraźni, które znamy z jego komiksów. Na lubelskim osiedlu chłopcy fascynują się niejakim Pijaczkiem, starszym od nich Zygfrydem, który okazuje się najbardziej nietypowym żulem, jakiego możemy sobie wyobrazić. Bo oto Pijaczek dba o porządek i czystość w swoim mieszkaniu wręcz obsesyjnie, lubi tylko nowe książki, które kupuje mu matka. Kocha Gombrowicza i serial „Niewolnica Isaura”, zna się na każdej dziedzinie sztuki tak, że mógłby występować w „Wielkiej grze”. Ramą narracyjną są stare nagrania magnetofonowe z rozmowami z Pijaczkiem, w dużej mierze nieczytelne. Tworzy to wszystko kapitalną grę z naszymi wyobrażeniami, bo Pijaczek nie da się nijak zakwalifikować. Jest i intelektualistą, i lumpem, i sama jego konstrukcja jest satyrą na wszelkie kategoryzacje.
Maciej Sieńczyk, Pijaczek, Wydawnictwo Biblioteki Śląskiej, Katowice 2025, s. 336