Poza systemem
Recenzja książki: Zyta Rudzka, „Tylko durnie żyją do końca”
Była Roma i Wera, a teraz jest Lida – nauczycielka WF z wiejskiej szkoły, która dołącza do grona bohaterek Rudzkiej. Wyjechała z miasta, co wypomina jej ojciec, mecenas. Żyje sobie z dwoma mężczyznami: hydraulikiem i geodetą, i pędzą bimber z pigwy. Życie tej starzejącej się trójki nie jest sensacją, mieszkają w stadzie, które się wspiera, razem ze świniakiem Elvisem, kogutem w depresji, psami i kurami. W poprzednich powieściach Rudzkiej bohaterki same mierzyły się ze światem, tu jest inaczej. I język tej powieści jest inny, mniej drapieżny i bojowy, tutaj płynie jak Lida w rzece, ale wyławiamy z niego sformułowania „rudzkie”, choćby „umorusać się w złości” czy „skosić wzrokiem”.
Zyta Rudzka, Tylko durnie żyją do końca, W.A.B., Warszawa 2025, s. 208