Tytułowy Józef, reżyser, wpada w kołowrót dziwnych wypadków. Na zwieńczenie kariery marzy mu się inscenizacja „Burzy” Szekspira. W kraju trwają tymczasem przygotowania do Międzynarodowego Kongresu Cywilizacji Życia i Prawdy. Władza chce Józefa propagandowo wykorzystać, a w zamian sfinansować spektakl – wilk syty i owca cała. Ale Józef, ciągle idealista, odmawia. W odwecie rusza przeciw niemu kampania nienawiści w sieci. Pomawiany o kradzież scenografii, nie wie, jak się wybronić, i nawet nie próbuje, historia ma już i tak rekordowe zasięgi. W międzyczasie o obrazę cnót kobiecych internauci oskarżają Wyspiańskiego i domagają się sądu. W powieści oglądamy Polskę w wersji turbo, współczesną, ale skąpaną w grotesce.
Michał Komar, Józef, czyli…, Czuły Barbarzyńca, Warszawa 2025, s. 418