Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Cierpienia stosowane

Recenzja książki: Wojciech Tochman, "Wściekły pies"

materiały prasowe
Cierpienie i próba jego egzorcyzmowania.

„Wciekły pies" Wojciecha Tochmana to przede wszystkim reportaże, które autor publikował na przestrzeni ostatnich lat w prasie. Ryzyko, jakie wiązać się musi z tego rodzaju przedsięwzięciem wydawniczym, sprowadza się głównie do medialnej dezaktualizacji. Jak wiadomo, reportaż w miarę na gorąco opisuje dane zjawisko, postać czy wydarzenia, umiejętnie dokonując emocjonalnej (na różnych poziomach manipulacji językowej ) egzegezy. W reportażu najczęściej fakty mówią same za siebie. Szczególnie teksty pisane przez Tochmana wydają się przemawiać samą siłą sportretowanych ludzkich przypadków i historii. Jednak „pamięć gazety" trwa tyle co jednodniówka, a nawet mniej. Rękojmia „prawdy", jakiej udziela reportażowi dana rzeczywistość, traci na mocy przekonywania wraz z upływającym czasem. Wydaje się, że właśnie tak dzieje się w przypadku niektórych tekstów zamieszczonych we „Wściekłym psie".

Głównym tematem tej książki jest cierpienie i próba jego wyegzorcyzmowania za pomocą możliwie największej ilości sensownych uzasadnień, z Bogiem rzecz jasna na czele. Tak dzieje się w przypadku tekstu o tragicznym wypadku pielgrzymki młodzieży z Białegostoku do Częstochowy. Absurd przygodnej tragedii, ślepy traf na drodze i śmierć młodych ludzi oglądane są oczami wychowawców, rodzin, księży, samego Tochmana. Szukanie potencjalnych winnych, jako funkcja rozpaczy i bezsensownie doznanej utraty, ukazane zostało przez reportażystę niczym ponowne przejście przez Golgotę, przy czym na jej szczycie bynajmniej nie czeka zbawienie i nadzieja, a jedynie pustka samotności.

Tochman próbuje dociekać motywacji innych uczestników autobusowej pielgrzymki, którzy widząc pożogę na drodze nie zatrzymali się.

Reklama