Do księgarń trafia właśnie „Wydanie poprawione” węgierskiego pisarza Pétera Esterházyego. Autor piszący o Węgrach, „najbardziej samotnym narodzie na świecie”, tym razem próbuje zmierzyć się z agenturalną przeszłością swego ojca.
Był początek 2000 r. Péter Esterházy skończył swą najważniejszą powieść – pisaną od dekady „Harmonię cćlestis”. Materiału wystarczyło na 700 stron. Nic dziwnego – Esterházy sięgnął do historii własnej rodziny, niegdyś jednego z najpotężniejszych arystokratycznych rodów węgierskich, przez setki lat wspierającego Habsburgów. Przywołał przodków – rycerzy, mężów stanu i mecenasów (wśród których byli opiekun Haydna i węgierski premier). W książce znalazła się też opowieść o ojcu pisarza, zmarłym niedawno Mátyásie, wrogu ludu, wyrzuconym po wojnie z własnego miasta i mieszkania, który układał parkiety, by utrzymać rodzinę.
Kilka dni po ukazaniu się książki do Esterházyego zadzwonił przedstawiciel Instytutu Historycznego (węgierski odpowiednik IPN). Wiadomość była szokująca. Ojciec pisarza Mátyás Esterházy od 1957 r. do początku lat 80. był tajnym współpracownikiem ÁVH, węgierskiej służby bezpieczeństwa. Dowodem były setki stron meldunków – pisanych pięknym charakterem pisma. Stopniowo współpracownik z coraz większą gorliwością opisywał nastroje swego środowiska w epoce Kádára. W meldunkach pojawiały się nazwiska przyjaciół i znajomych, krewnych odwiedzanych w czasie wyjazdów na Zachód, a nawet synów (jeden z braci pisarza uciekł z Węgier, inny był znanym piłkarzem, grał w Panathinaikosie Ateny).