Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Nasz święty szejk

Recenzja książki: Włodzimierz Bonusiak, "Szejk z Galicji. Ignacy Łukasiewicz 1822-1882"

Żywot św. Ignacego od lampy.

„Koszyk wiklinowy. Jako synteza polskiej myśli narodowej dosyć to mizerny symbol. Niechby już była lampa naftowa wynaleziona w Jaśle w wiele lat potem, kiedy na Zachodzie świeciły już żarówki elektryczne". Tak, dość lekceważąco, o dokonaniach Ignacego Łukasiewicza pisał Ludwik Stomma w jednym ze swoich ostatnich felietonów (POLITYKA, nr 50/2007). Czy rzeczywiście Polacy muszą się wstydzić lampy naftowej i jej wynalazcy?

Odpowiedzi na to pytanie udziela Włodzimierz Bonusiak w książce „Szejk z Galicji. Ignacy Łukasiewicz 1822-1882", która jest zaktualizowanym i popularnym opracowaniem monografii tegoż autora z roku 1985 „Życie i działalność Ignacego Łukasiewicza". Opowieść o Łukasiewiczu oparta została na przeciwstawieniu - romantyk i pozytywista. Jako dwudziestotrzylatek imponująco aktywnie działał Łukasiewicz w ruchu narodowowyzwoleńczym, wziął udział w powstaniu krakowskim, prawie dwa lata spędził w areszcie. Fiasko zrywu z 1846 roku przekonało go jednak, że w drugiej połowie XIX wieku tylko praca organiczna na rzecz małej ojczyzny, Galicji, może służyć Polsce. Podjął studia farmaceutyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz w Wiedniu, dzierżawił kolejne apteki na Podkarpaciu. Właśnie w jednej z nich, wspólnie z Janem Zehem, dokonał w 1853 roku destylacji ropy i wyodrębnił naftę. Stąd do opracowania konstrukcji lampy naftowej był już tylko krok, ale ważniejszy wydaje się fakt, że polscy farmaceuci zapoczątkowali gwałtowny rozwój przemysłu naftowego na dwa lata przed Amerykanami. Ba! Według ustaleń Włodzimierza Bonusiaka aż o pięć lat kopalnia ropy naftowej w Bóbrce koło Krosna, której współzałożycielem w roku 1854 był Łukasiewicz, wyprzedziła tego typu przedsięwzięcia w Stanach Zjednoczonych.

Reklama