Stacja Mirsk
- Bo twoje jest księstwo... potęga i chwała na wieki...- mruknąłem do siebie szyderczo. Znów byłem w drodze. Czy mojego podróżowania nie będzie końca? Gdy tak rozmyślałem, otworzyły sie drzwi i na poczekalnię weszła jakaś dziwna dziewczyna.
- Ktoś ty? - Cwaniaczek, jak go nazywałem w myślach, pierwszy zareagował na jej widok..
Nie odpowiedziała, więc zapadło milczenie. Wszyscy zgromadzeni w poczekalni, to znaczy, oprócz Cwaniaczka, ja i dwójka staruszków, obserwowaliśmy nowoprzybyłą. Ona jakby w ogóle przestała nas zauważać. W pierwszej chwili była zaskoczona obecnością ludzi w pomieszczeniu, potem jednak w jej oczach znów pojawiło się otępienie. Ruszyła do jednej z ławeczek, lecz zamiast usiąść na niej - usiadła obok, na posadzce. Położyła łokcie na kolanach, a głowę wsparła na łokciach i natychmiast zapadła w drzemkę. Milcząc przyglądaliśmy się jej młodej twarzy, okolonej mokrymi, rozczochranymi włosami, które opadały na kołnierz ubłoconego płaszcza. Ponieważ nie zwracała na nas uwagi, i my przestaliśmy się nią zajmować. Cwaniaczek ze staruszkiem podjęli przerwaną przybyciem dziewczyny dyskusję nad genezą nazwy miejscowości, w której znajdowała się stacja kolejowa.
- Zaręczam panom - staruszek poprawił okulary i zerknął na kręcącego się po pomieszczeniu Cwaniaczka - że Mirsk pochodzi od starosłowiańskiego ''mir'', czyli pokój. Mirsk - miejsce pokoju. Jestem tego pewien. Proszę mi wierzyć - dopraszał się - jestem językoznawcą...
Cwaniaczek pokręcił głową z powątpiewaniem:
- Myślę, że Mirsk to będzie od Mirka. Mam kumpla o tym imieniu. Wyjął z kieszeni skórzanej kurtki kluczyki z charakterystycznym breloczkiem mercedesa i zaczął nimi kręcić. - Powinienem już być w mieście. Dziś dyskoteka... Techno, dziadku - spojrzał na staruszka - to jest muza.