Książki

Fragment książki "Huta"

1. Statystyka

62%. Na tyle Instytut Historyczny ocenia zagrożenie dla istnienia Huty. Podaję za oficjalnym komunikatem sprzed kilku minut, który Instytut rozesłał do klientów. A klienci nie mogą wiedzieć więcej i lepiej niż Instytut, więc zagrożenie rzeczywiste jest poważniejsze. Wiem, bo sam byłem pracownikiem Instytutu.

Jeszcze wczoraj w południe zagrożenie było oceniane na 9%. Ale wczoraj był ostatni dzień karnawału świętego Floriana - tysiące pijanych ludzi, którym różne rzeczy mogą przyjść do głowy.

Normalny stan zagrożenia to 1,5-2% - wirusy komputerowe, awarie energetyczne, anomalie pogodowe, podziemne tąpnięcia i wybuchy metanu, błędy ludzkie - nic, z czym w Instytucie nie moglibyśmy sobie poradzić.

Gdy dziś rano znaleziono pod murem Huty ciało nastolatka z Załęża, IH podniósł szacunki do 17%. Gdy informację podały media, wskaźnik zagrożenia wzrósł do 32%. Po apelu o pozostanie w domach skierowanym przez władze miasta i policję do młodych ludzi z Załęża prawdopodobieństwo końca Huty szacowano na 39%. A gdy regionalna telewizja zaczęła dawać rozmowy z ludem, zagrożenie przekroczyło połowę skali. Lud stał w bramach, siedział na osiedlowych ławkach i opowiadał o swoich doświadczeniach z ochroną Huty.

Teraz, gdy tłum z Załęża gromadzi się pod naszym murem, zniszczenie Huty i samego Instytutu jest realne w 62%.

Mieszkańcy Huty nie za bardzo się tym przejmują, bo nie za bardzo są świadomi zagrożenia. Bo z poziomu hutniczej ulicy nie widać, co się dzieje po zewnętrznej stronie muru. Bo po co ktoś miałby tu włazić z kijem i nożem? Tu nawet nie ma czego kraść. Nie ma samochodów ani sklepów RTV. Nie ma jubilerów ani banków, a w barach, restauracjach i galeriach nie ma gotówki. Tacy z kijami i nożami nie będą przecież okradać biblioteki.

Reklama