Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Książki

Styl i kobiety

Recenzja książki: Frederick Brown, "Gustaw Flaubert. W niewoli słowa i kobiet"

Pisarz w niewoli słowa i kobiet.

Tytuł biografii Gustawa Flauberta „W niewoli słowa i kobiet”, wybrany dla polskiego tłumaczenia, wiele obiecuje. Być może zbyt wiele. O ile był Flaubert jednym z najwybitniejszych stylistów w literaturze francuskiej, to w miłości nigdy nie poddawał się niewoli. Bronił swojej samotni pod Rouen, nawet przyjaciele bywali tam jedynie wyjątkowo. Małżeństwo w ogóle wykluczał, jego związki erotyczne były albo przelotne, albo – w najlepszym razie – z góry skazane na życiową drugorzędność. Bardzo cenił jednak przyjaciółki, nie tylko te korespondencyjne. Skoro jednak większość czasu spędzał na prowincji, pisanie szczerych, dowcipnych, a głębokich listów odgrywało niebagatelną rolę w podtrzymywaniu czułych więzi. Między świetnym stylem a kobietami zachodzi więc związek bezpośredni, ale bynajmniej nie niewolniczy.

Tak wyglądało życie pisarza oskarżanego o niemoralność. Biografia Flauberta, co do którego rangi literackiej dziś nie ma najmniejszych wątpliwości, dowodzi też, że trudno uprawianie literatury traktować jako zawód. Możliwość spokojnej pracy zawdzięczał rodzinnym kapitałom, bo jego książki przynosiły dochody, ale wyłącznie wydawcom. Pod koniec życia krach interesów prowadzonych przez męża siostrzenicy zmusił Flauberta do zabiegania o rentę czy posadę bibliotekarza. Starania nie przyniosły rezultatu, podobnie jak próby ratowania resztek rodzinnego kapitału.

Po jego śmierci dom, w którym pracował, sprzedano, a przedsiębiorca zburzył zabudowania i postawił gorzelnię. Czyż to nie symboliczny odwet mieszczaństwa na autorze „Pani Bovary”?
 

Frederick Brown, Gustaw Flaubert. W niewoli słowa i kobiet, przeł. L. Niedzielski, Wydawnictwo Twój Styl, Warszawa 2008, s. 744 

 

Reklama

Czytaj także

Kraj

Sondaż „Polityki”: Jak Polacy oceniają 8 lat rządów PiS. Czy te wyniki dają nadzieję?

Nasz sondaż pokazuje, że pewna grupa elektoratu opozycji tkwi w specyficznym politycznym półśnie: może by i chcieli, aby PiS stracił władzę, ale się przy tym nie upierają. Stale trzeba im wysyłać nowe impulsy, uzmysławiać ekscesy władzy (ostatnio afera wizowa), aby wyrwać ich z przekonania, że „jest tak jak zawsze i lepiej nie będzie”. Natomiast PiS już obudził swoich wyborców-śpiochów.

Mariusz Janicki
20.09.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną