Najpierw Mariusz Czubaj recenzował kryminały Marka Krajewskiego, potem napisał wspólnie z nim powieść („Aleja samobójców”), teraz debiutuje samodzielnie, robiąc konkurencję wrocławskiemu pisarzowi. Twórca „Śmierci w Breslau” może jednak spać spokojnie – na księgarskiej półce z rodzimą literaturą sensacyjną znajdzie się miejsce dla obydwu.
Czubaj, który kiedyś na łamach „Polityki” sporządził ranking powieściowych detektywów, dobrze wie, że nie ma po co siadać do pisania kryminału, jeżeli nie wymyśli się najpierw głównego bohatera. Wymyślił naprawdę nieźle: jego komisarz nazywa się Rudolf Heinz (jak popularny ketchup) i jest profilerem – „najlepszym w kraju specjalistą zajmującym się typowaniem nieznanych sprawców przestępstw”. Po czterdziestce, nieuregulowane życie rodzinne, powierzchowność raczej mało atrakcyjna. W wolnych chwilach lubi pograć na gitarze, nieźle oczytany w literaturze kryminalnej. Mieszka i pracuje w Katowicach, lecz w nagłych wypadkach bywa wzywany do stolicy. I właśnie taki wypadek się zdarzył.
W pobliżu Centrum Olimpijskiego znaleziono zwłoki dwóch kleryków z żoliborskiego seminarium z torebkami foliowymi na głowach. Morderca zostawił „podpis”: różowe trójkąty namalowane kredką na wysokości ust, co by sugerowało, że ofiary były gejami, po drugiej zaś stronie głów tytułowe cyfry „21:37”. Wbrew oczywistym skojarzeniom, bynajmniej nie chodzi o godzinę śmierci Jana Pawła II. Heinz, chcąc rozwiązać zagadkę, musi poznać skrywane tajemnice seminarium, którego wychowankami byli zamordowani. Czubaj napisał prawdziwy kryminał, lecz widać, że jednocześnie – jako znawca tego rodzaju literatury – bawił się w pisanie kryminału, niech zatem czytelnika nie zdziwią liczne i celowe odniesienia do klasyki gatunku.
Mariusz Czubaj, 21:37, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2008, s. 266
- Kup książkę w merlin.pl