Powinowactwa z wyboru
Recenzja książki: W.G. Sebald, "Pierścienie Saturna. Angielska pielgrzymka"
Książki W.G. Sebalda (1944 - 2001), niemieckiego pisarza mieszkającego od 1966 roku w wiekiej Brytanii, nie przypominają żadnej innej literatury. Stworzył własny gatunek: esej z elementami fikcji, wzbogacony własnymi fotografiami. W ten sposób odtwarzał przeszłość.W dwu poprzednich wydanych w Polsce powieściach „Wyjechali" i „Austerlitz", wspaniale przełożonych przez Małgorzatę Łukasiewicz, opowiadał przede wszystkim o losach ludzi ocalonych z Zagłady. Najnowsza książka „Pierścienie Saturna. Angielska pielgrzymka" jest erudycyjnym esejem i dziennikiem podróży, również w głąb czasu. Ta książka wymaga od czytelnika sporej koncentracji, ale wtedy można odkryć, że jej meandryczna narracja oddaje mechanizm pamięci, w której skojarzenia, wrażenia i wspomnienia łączą się jeden nurt.
Czas jest najważniejszym bohateram Sebalda. Tytułowy Saturn, zdetronizowny przez Jowisza, był wszak twórcą czasu, a jednocześnie wpływ tej planety odnajdywano w melacholikach, „dzieciach Saturna", których Sebald również tu opisuje. Działanie czasu i przemijania widać zwłaszcza w podupadłych rezydencjach i pałacach, które pisarz odwiedza w czasie podróży. W ruinę popadają też całe miejscowości, takie jak dawny port Lowestoft, z którego wyruszał w podróżd o Afryki Joseph Conrad. I ten stan dzisiejszy, a nie dawna świetność, bardziej Sebaldowi odpowiada - nie ukrywa bowiem nieuchronnego procesu, któremu podlegają i ludzie, i rzeczy.
Wyprawa Sebalda rozpoczęła się w szpitalu w Norwich, gdzie leżał po operacji. Okazało się bowiem, że właśnie tutaj powinna znajdować się czaszka XVII - wiecznego badacza Thomasa Browne'a, z którym Sebald czuł powinowactwo. Browne‘a intersowało niemal wszystko: próbował opisać zjawiska przyrody, ale i tajniki ludzkiego ciała, i umysłu.