Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Książki

Potrzeba legendy

Recencja książki: Eustachy Rylski, Warunek

Na naszym dość chudym poletku powieściowym „Warunek” Eustachego Rylskiego był jak uderzenie gromu. Odwykliśmy bowiem od narracji poważnej, a jednocześnie tak angażującej czytelnika. Drążącej historię, pojęcia honoru czy patriotyzmu, ale też trzymającej w napięciu jak thriller.

Ta powieść przenosi nas w czasy kampanii napoleońskiej. Rylski lubi ustawiać bohaterów w pary antagonistów, tutaj również główne postacie są swoim przeciwieństwem. Piękny, delikatny Rangułt, uosobienie kawalerzysty i bohatera, i porucznik Hoszowski, przysadzisty, klocowaty, z szarą cerą. Łączy ich nierozstrzygnięty pojedynek i nie do końca sprecyzowane pojęcie honoru. Hoszowski widzi w Rangułcie wszystko, czego mu brakuje, marzy, żeby przekroczyć swoją kondycję i wejść do świata Rangułta – wymyśla nawet sposób – będzie strażnikiem jego legendy. Motyw antagonistów powtarza się w innych książkach tego pisarza: w „Stankiewiczu” i w „Człowieku w cieniu”.

Wszystkie łączy też styl i sposób budowania narracji w taki sposób, żeby czytelnik znalazł się w środku opisywanego świata. Zdania ułożone w krótkich kadencjach tworzą rytm, surowy, wojenny i chciałoby się rzec, szwoleżerski. Jeden z krytyków zauważył, że w zdaniach Rylskiego „każdy wyraz jest na swoim miejscu, i gdyby dołożyć tam choćby najmniejszą partykułę, cała misterna kompozycja ległaby w gruzach”. Do tego trzeba jeszcze dodać dialogi jak cięcia szabli, lakoniczne, oszczędne. Odarte z archaizmów i często skonstruowane na zasadzie kontrapunktu.

Surowość narracji przełamują z pietyzmem oddane szczegóły, opis dłoni Rangułta, światło padające na twarz porucznika Hoszowskiego. „Patrzę obrazami – mówił w wywiadzie Rylski. – Bliski jest mi sensualizm. Kiedy oglądam ludzi, zwierzęta, rzeczy, pejzaże, zwracam uwagę na fakturę, zapach, kształt. Lubię dotknąć każdej rzeczy. Mniej przeżywam to intelektualnie, bardziej zewnętrznie, fizycznie. Dlatego krajobrazy są dla mnie takie ważne, a w nich, nieodmiennie, światło”.

Powieści Rylskiego byłyby wspaniałym materiałem filmowym i tylko dziwi, że polski film do tej pory nie wykorzystał należycie właściwości tej prozy.

Polityka 40.2009 (2725) z dnia 03.10.2009; Kultura; s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Potrzeba legendy"
Reklama