Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Fragmenty książek

Słowa mogą zmienić świat. Fragment książki „Krew o świcie”

Jedyną drogą dla pracującej kobiety jest przyjęcie roli, jakiej wymaga od niej historia: uczestnictwo w rewolucji.

Pani profesor, niech mi pani opowie o swoich kontaktach z Fernandą Rivas, która swego czasu była towarzyszką numer Dwa. Tyle czasu spędzałyście razem, że pewnie bardzo się zbliżyłyście, zaprzyjaźniłyście. – Komendant Romero zapala papierosa, ja zaś staram się nie pokazywać, jak bardzo przeszkadza mi dym. Nie mogę okazać ani odrobiny słabości.

– Podczas rewolucji mamy towarzyszy, nie przyjaciół – odcinam się sucho.

– To tylko kwestia nazewnictwa – stwierdza Romero z uśmieszkiem zadowolenia, bo udało mu się mnie zirytować. Wypuszcza chmurę dymu, która wypełnia pomieszczenie.

mat. pr.Okładka książki „Krew o świcie”

Niczego się nie dowiesz. Skoro wiesz tak wiele, jak twierdzisz, to po co te pytania, komendancie? Nie musisz wiedzieć, że poznałyśmy się z Fernandą parę miesięcy przed tamtą porażką na piaskach. Doszły do nas złe wieści. Nie dostaliśmy dofinansowania na projekty dla mieszkańców. Inżynier kręcił głową, gapił się w ziemię bez słowa, kompletnie przybity; plany, które opracował, nie biorąc za to ani centa, leżały na stole szarpane przez suchy wiatr wpadający do pomieszczenia. Jeden z arkuszy zwinął się i spadł na podłogę. Nikt go nie podniósł.

Z czystej wściekłości gryzłam własną pięść. Miałam dość fałszywych obietnic. Marcela, to tylko projekt, może teraz nie dają nam środków, ale znajdziemy inny sposób, mówiła Fernanda z niesłychanym opanowaniem. Ja umiałam tylko zaciskać zęby, ogarnięta złością. Tyle pracy, tyle planów, tyle obietnic. Piaski pozostaną ziemią niczyją. Słowa do niczego nie służą, powiedziałam Fernandzie, łamiącym się głosem cedząc słowa przez zaciśnięte z gniewu zęby. Kolejny projekt na nic, bez finansowania, bez pomocy rządu. Jeszcze jeden, jeden z wielu. Już straciłam rachubę. Kogo to obchodzi? Kogo obchodzimy?

Reklama