O.S.T.R. jako ustatkowany przed trzydziestką mąż i ojciec najwyraźniej chce pokazać, że nie stracił ostrości spojrzenia na świat. Najostrzejszym możliwym językiem opowiedział więc na „Tylko dla dorosłych” historię bandyty, w której delikatności tyle co w uderzeniu bejsbolem. A w roli narratora przemyślnie obsadził Michała Fajbusiewicza, autora kryminalnego programu „997”.
Najmniej podoba mi się przemiana Adama Ostrowskiego jako rapera, cedzącego dziś słowa przez zaciśnięte zęby. Za to jako producent hiphopowy zostawił w tyle całą krajową konkurencję. Jego muzyka, zszyta głównie z sampli ze starych polskich winylowych płyt, tętni życiem. Fanów dodatkowo ucieszy druga płyta „Asfalton”, ukryta tu – też jak w kryminale – pod podwójnym dnem pudełka. Nonszalancja, z jaką O.S.T.R. ją dołączył, sygnalizuje, że nie tylko nie powiedział jeszcze wszystkiego, ale wciąż ma rezerwę.
O.S.T.R., Tylko dla dorosłych, Asfalt Records