Muzyka

Gitara, perkusja i głos

Recenzja płyty: The Black Keys, "Brothers"

Płyta stała się natychmiastowym bestsellerem w Stanach Zjednoczonych

Czasem może się wydawać, że ilość w muzyce koniecznie musi oznaczać jakość. Duża orkiestra, duży chór, dużo klaskania za duże pieniądze – to dla niektórych synonim prawdziwej sztuki. Tymczasem tu i ówdzie, a głównie ówdzie, czyli na przykład w Stanach Zjednoczonych, pojawiają się muzycy, którzy potrafią tworzyć wspaniałe rzeczy przy użyciu niezwykle skromnych środków.

Duet Patrick Carney i Dan Auerbach, czyli The Black Keys, jest tego najlepszym przykładem. Korzystając jedynie z gitary, perkusji i własnych głosów, bawią się melodiami, brzmieniem, rytmem i mieszaniem stylów. Ich nowa płyta, „Brothers”, może nieco zaskoczyć tych, którzy oczekują kolejnej porcji „brudnego” bluesowego grania, takiego jak na CD „Chulahoma” z utworami Juniora Kimbrougha. „Brothers” to również bardzo melodyjne, niemal popowe ballady, przypominające nastrojem rockowe i rhythmandbluesowe lata 70.

O sile muzyki na płycie niech świadczy fakt, że stała się ona natychmiastowym bestsellerem w Stanach Zjednoczonych, debiutując od razu na trzecim miejscu listy tygodnika „Billboard” jako najlepiej sprzedający się tytuł w historii zespołu.

The Black Keys, Brothers, Nonesuch Records 2010

Polityka 25.2010 (2761) z dnia 19.06.2010; Kultura; s. 48
Oryginalny tytuł tekstu: "Gitara, perkusja i głos"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Życie seksualne polskich księży. Michałowe z plebanii odchodzą, wchodzą tinderowe

Młodzi księża są bardziej aspołeczni, stałe związki to dla nich wyjście ze strefy komfortu. Szukają relacji na portalach społecznościowych. Przelotnych, bez zobowiązań – mówi Artur Nowak, autor reportaży „Plebania” i „Zakrystia”.

Joanna Podgórska
16.03.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną