Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Muzyka

Lennon w pudle

Recenzja płyty: John Lennon, "Signature Box"

materiały prasowe
Megabox z masteringiem oryginalnych miksów dokonanych niegdyś przez samego Johna

Po sukcesie wydanego rok temu wielkiego zestawu remasterowanych piosenek The Beatles miłośnicy Johna Lennona ostrzyli sobie zęby na zapowiadany urodzinowy box z solowymi płytami słynnego bitelsa. I wreszcie jest! W 70 rocznicę urodzin Lennona „Signature Box” pojawił się w sprzedaży na całym świecie. Zapowiedzi mówiły o ponownie remasterowanym materiale i wielu innych atrakcjach. Atrakcje niemuzyczne to ładne, duże, a nawet bardzo duże białe pudełko z książeczką, zdjęciami i reprodukcjami rysunków muzyka. Wewnątrz znajdziemy 11 płyt CD, na których znalazło się osiem albumów Lennona oraz dodatkowo kilka piosenek wydanych na singlach i zestaw rzadko bądź oficjalnie dotąd niepublikowanych piosenek nagranych w warunkach domowych. Na razie wszystko brzmi atrakcyjnie, ale tylko na pozór. Po pierwsze – ten odmieniany na wszystkie sposoby „remastering”. Gdy chodziło o pudło Beatlesów, ekipa pracująca nad odświeżeniem nagrań wykonała pionierską i benedyktyńską pracę. W wypadku „Signature Box” nie może już być mowy o pracy pionierskiej, gdyż mniej więcej 10 lat temu na rynku pojawiły się remasterowane płyty Lennona. Co więcej, zrobiono to znakomicie i brzmienie wszystkich piosenek krytycy i fani zgodnie uznali za bardzo dobre.

Teraz mamy do czynienia z masteringiem oryginalnych miksów dokonanych niegdyś przez samego Johna. Czy są lepsze od tych już wydanych? Wystarczy kupić „Signature” za 500 zł i porównać ;-). Ale to jeszcze nie wszystko. Jak zauważy każdy miłośnik artysty, te wcześniejsze wydania specjalne miały o wiele więcej dodatkowych utworów niż płyty umieszczone w omawianym pudełku.

Polityka 43.2010 (2779) z dnia 23.10.2010; Kultura; s. 95
Oryginalny tytuł tekstu: "Lennon w pudle"
Reklama