Muzyka

Oryginał kontra ideał

Recenzja płyty: Kurt Elling, "The Gate"

materiały prasowe
Rzadko mi się zdarza, bym słuchając nowej wersji znanej piosenki nawet przez chwilę nie zatęsknił za oryginałem.

Z nowym wykonaniem „Matte Kudasai”, prześlicznego utworu King Crimson z ich „popowego” okresu, tak się stało. Jazzman Kurt Elling (świeżo po nagrodzie Grammy, która należała mu się od dawna) zaśpiewał ten utwór tak, że nic już nie można poprawić. Z oryginalnością wybrnął z Beatlesowskiego „Norwegian Wood”, a „Golden Lady” Steviego Wondera zamienił z pomocą swej grupy w pełnokrwiste nagranie jazzowe.

Charakterystyczną dla siebie metodą kilka tekstów dopisał do partii wziętych z albumów znanych jazzowych instrumentalistów – choćby Marca Johnsona czy Joe Zawinula. I po raz kolejny pokazał, że jest wokalistą panującym nad każdym elementem swojego warsztatu. W pewnym sensie typem zbyt idealnym, żeby się w nim zakochać, za to idealnym do tego, żeby go podziwiać.

Kurt Elling, The Gate, Concord Jazz

Polityka 06.2011 (2793) z dnia 05.02.2011; Afisz. Premiery; s. 61
Oryginalny tytuł tekstu: "Oryginał kontra ideał"
Reklama