Muzyka

Ucieczka w muzykę

Recenzja płyty: Atlas Sound, "Parallax"

materiały prasowe
Pięknie zaaranżowane plany dźwiękowe z syntetycznymi dźwiękami mistrzowsko wtopionymi pomiędzy gitary.

Nazwa Atlas Sound sygnalizuje siłowe rozwiązania, ale nic z tych rzeczy. Nowe piosenki Bradforda Coxa cechuje umiejętność wykreowania marzycielskiego klimatu i lekkość. Amerykanin z wielką pracowitością nagrywa ostatnio płyty pod dwoma szyldami: Deerhunter (z zespołem) i właśnie Atlas Sound (solo). Wydany pod tym drugim „Parallax” jest zdecydowanie najlżejszym, najbardziej przystępnym albumem w dorobku Coxa, który pewniej wypada tu też jako wokalista. To również najwłaściwszy moment, by dzięki piosenkowym formom zainteresować się tym, co kryje się głębiej.

A pod spodem mamy pięknie zaaranżowane plany dźwiękowe z syntetycznymi dźwiękami mistrzowsko wtopionymi pomiędzy gitary. To świat muzyczny artysty o niezwykłej wrażliwości, nieprzystosowanego, nawet fizycznie innego (Cox cierpi na zespół Marfana), z całą pewnością uciekającego od rzeczywistości, przyznającego przy okazji tej płyty, że jego pasja muzyczna odizolowała go od zwykłego życia. Nie mogę jednak przestać myśleć o tym, co robi, jako o nowej, mniej oczywistej odpowiedzi na wyszlifowane w studiu granie rockowe w stylu U2. W pracy nad brzmieniem Cox radzi sobie praktycznie bez niczyjej pomocy, więc może jednak Atlas?

Atlas Sound, Parallax, 4AD

Polityka 48.2011 (2835) z dnia 23.11.2011; Afisz. Premiery; s. 77
Oryginalny tytuł tekstu: "Ucieczka w muzykę"
Reklama