Wolfsbane, Wolfsbane Save The World, Howling Mad
Na początku lutego amerykańska grupa Van Halen pokazała światu swój pierwszy od 14 lat premierowy studyjny album „A Different Kind of Truth”. Ta bardzo udana płyta potwierdziła długowieczność i zdolność odradzania się metalowców. Żeby jednak umiejętność przetrwania nie była przypisana jedynie Amerykanom, niemal równocześnie swoją nową płytę wydała brytyjska grupa metalowa Wolfsbane. Anglicy kazali swoim fanom czekać na nowe nagrania nie 14 lat jak VH, ale... 17! To całe pokolenie. Szczyt kariery Wolfsbane przypadł na przełom lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Najwyżej oceniany był ich debiutancki album z 1989 r., „Live Fast Die Fast”. Potem było jeszcze kilka płyt, aż w 1994 r. ukazała się informacja o rozwiązaniu grupy. Dziś zespół odrodził się w oryginalnym składzie i dawni fani Wolfsbane, a także, podejrzewam, ich dzieci mogą wspólnie testować głośniki swoich zestawów słuchając nagrań z „Wolfsbane Save The World”. To bardzo przyzwoita porcja niepozbawionego melodyjności brytyjskiego metalu z efektownymi solówkami gitarowymi Jase’a Edwardsa i dobrym, mimo upływu lat, wokalem Blaze’a Bayleya.