Najnowsza płyta zespołu Strachy Na Lachy ma wielką siłę uwodzenia. Na dziesięć zamieszczonych tu piosenek każda może być singlowym hitem. Chciałoby się powiedzieć – co za rozrzutność! A jednak dziś, kiedy muzyka rzadko bywa fetyszem, trzeba i na taką rozrzutność się zdobyć. Ważne, by starczyło talentu, a Grabaż jako autor piosenek ma go chyba nawet w nadmiarze. Ciekawa, choć trochę niepokojąca, wydaje się pewna ambiwalencja zawarta w tekstach. W „I Can’t Get No Gratisfaction” autor piętnuje rewindykacyjny charakter młodych konsumentów kultury, w „Gorszych” mocno krytykuje młode pokolenie, ale w innych piosenkach sprawia wrażenie jeśli nie kumpla, to przynajmniej spolegliwego opiekuna. Cóż, rock jest młody, wiecznie młody!
Strachy Na Lachy, !TO!, SP Records