Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Muzyka

Sonda muzyczna

Recenzja płyty: „Sonda. Muzyka z programu telewizyjnego”

materiały prasowe
Pierwsze wydanie płyty zeszło na pniu. Wszystko jednak wskazuje na to, że była to tylko rynkowa sonda.

Wyznawców kultu popularnonaukowego programu „Sonda” – jednego z najlepszych, jakie można było zobaczyć w peerelowskiej telewizji – nie brakuje. Koniec roku przyniósł im oraz innym miłośnikom muzyki elektronicznej fantastyczną niespodziankę: zestaw muzyki z programu, którą przez lata fani próbowali identyfikować, opierając się na strzępkach informacji z telewizyjnego archiwum. Oficyna GAD Records (o której pisaliśmy w tekście o muzycznych reedycjach staroci – POLITYKA 13) po wielu miesiącach poszukiwań odnalazła za granicą oryginały. Na bok należy odłożyć legendy o nieznanym utworze Tangerine Dream czy Kraft­werk. Autorem kapitalnej miniatury, która służyła jako motyw czołówkowy „Sondy”, okazał się mało znany Mike Vickers, a cała ścieżka dźwiękowa to utwory z tzw. bibliotek dźwiękowych, głównie z lat 80. Dzięki nim poznajemy w Polsce zjawisko library music – szaleństwo ostatnich lat, polegające na odkrywaniu kolejnych prawie anonimowych artystów tworzących przed laty intrygującą syntezatorową muzykę i sprzedających ją do celów ilustracyjnych. Pierwsze wydanie płyty zeszło na pniu. Wszystko jednak wskazuje na to, że była to tylko rynkowa sonda.

Różni wykonawcy, Sonda. Muzyka z programu telewizyjnego, GAD Records

Polityka 50.2013 (2937) z dnia 10.12.2013; Afisz. Premiery; s. 99
Oryginalny tytuł tekstu: "Sonda muzyczna"
Reklama